- Majka ! Ale ty mnie wystraszyłaś, nie rób tak więcej proszę !
- Ojj kochany, przepraszam nie chciałam cię przestraszyc, ale teraz możesz już mnie puścic bo nie mogę oddychac ? - zaśmiałam się, a on natychmiast odstawił mnie na ziemię.
- Przepraszam siostrzyczko- powiedział słodko lekko zaciągając po niemiecku .
- Postanowliliśmy się z tym wszystkim zmierzyc, znowu. - uśmiechnął się Lewy.
-Jestem taki szczęsliwy - powiedział Goetze obemując nas oboje. Spojrzałam na niego i zobaczyłam że z jego oczu wypływają bardzo powoli pojedyńcze łzy. Zerwałam się szybko i spojrzałam przyjacielowi prosto w oczy.
- Co się stało Mario ?? Czemu placzesz? - zapytałam Zmatrwiona, Lewy w tym czasie zdążył pójśc nastawic wodę na herbatkę i został w kuchni.
- Bo .. Bo ja..
- Ty co ? Mario odpowiedz.
- Bo ja cię bardzo lubię.
- Oj Mario, ja ciebie też bardzo lubię.
- Ale ty mnie nie rozumiesz !
-Czego ?
- Ja cię kocham- szepnął mi do ucha. - Ale nie jak siostre tylko jak dziewczynę.
- Co ty wygadujesz? - Zapytałam zdziwiona.
-Mówię co czuję, przepraszam że akurat w takim momencie ale ja nie potrafię tego dusic w sobie.
- Ale ja kocham Roberta.. - powiedziałam cicho.
- Wiem, wiem.. Nie liczylem nawet na to że rzucisz go dla mnie. Lewy jest moim najlepszym kumplem. Nie chcę wam zniszczyc życia..
- Przepraszam cię Mario.. - wydukalam po cichu szlochając.
- Nie przepraszaj, proszę tylko byś nie wspominała o tym Robertowi. Jest moim przyjacielem i nie chcę tego stracic, proszę.. - Uklęknął na kolanach, No i co miałam zrobic ? Najpierw Piszczek potem Lewy teraz Mario ? Nie chcę żeby cała drużyna się we mnie zakochała..
- Dobrze, Mario nic nie powiem ale proszę cię wstań. - pomogłam chłopakowi wstac, ten tylko otrzepał spodnie i poszedł do kuchni a ja za nim. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy zimne już śniadanie. Mario usiadł naprzeciwko mnie i ciągle robił do mnie maślane oczka. Ja starałam się na niego nie patrzec ale nie umiałam, przykro mi bylo z powodu Mario. To naprawdę świetny facet, ale ja już byłam z Robertem i dodatkowo spodziewaliśmy się dziecka.
- Kotku ? - Powiedział Lewy. A ja wciąż zamyślona nie słyszałam jak mnie wołał.
- Kotku ?! No Kocie !
- Hmm. ? - otrząsnęłam się po chwili.
- O czym tak myślisz?
- O dziecku..- wymigałam się. Nie chciałam mówic mu że myślę właśnie o jego przyjacielu który siedzi naprzeciwko mnie , smutny wlepiając we mnie te słodkie maślane oczka i właśnie chwilę temu w pokoju obok wyznał mi miłośc.
-A co takiego myślisz o dziecku ?
- Ciekawa jestem czy będę dobrą matką i jak dziecko będzie wyglądała, czy zapewnimy mu odpowiednie warunki i czy podołam w tak młodym wieku.
- Kotku będziesz wspanialą matką. Twoi wujkowie nam pomogą nawet moi rodzice. Nie martw się o to kotku - powidział głaszcząc mnie po włosach.
Odetchnęłam z ulgą że wyszłam z tego cało.
- Kotku ! Ja pójdę do sypialni się położyc, chcę chwilę pobyc sama, gadajcie sobie i dajcie mi chwile wytchnienia. -Powiedziałam i wstałam od stołu. Mialam dośc głaskającego mnie Roberta i patrzącego ciągle na mnie Mario. Weszłam do sypialni zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżko.Rozejrzalam się wokół po czym spojrzałam na mój brzuszek. Był już dośc spory. Siedziałam i rozmyślając głaszcząc się po brzuszku.
- Kochanie, mam nadzieję że nigdy nie zrobisz mi tylu problemów co twój tatuś i jego przyjaciele.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a potem ucieszone głosy Roberta i Mario.
Otworzyłam drzwi i stanęłam na schodach tak by nikt mnie nie zauważył. W drzwiach stali Marco i Gosia z małym Johnem. Zleciałam z góry jak torpea. Podbiegłam do Gosi i zaczęłam ją tulic.
- Jak bardzo cieszę się że tu przyszłaś.
- Też się cieszę. Chciałam ci zaproponowac mały spacerek. Tak tylko w trójkę, co ty na to ?
- Jasne.. Kotku ja idę na spacer.- Podbiegłam do Roberta i dałam mu buziaka.
-Dobrze kotku ale schowajcie się w jakiejś restauracji bo naprawdę jest zimno ,Gosia, John i Marco dzisiaj tu nocują robimy małą posiadówkę, ok ?
- Jasne ! - Krzyknęłam i poleciałam na górę po płaszczyk. Był już Marzec, lecz wciąż było chłodno. Zima dawała się we znaki. Ubrałam się i lekko pomalowałam oczy, zaraz po tym wyszliśmy . Szłyśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Po chwili się odezwałam.'
- Pomóż mi proszę- zaczęłam płakac.
- Co się stało ? - Gosia aż stanęła.
-No bo Mario..
-Co Mario.?
- On mi wyznał że mnie kocha..- Usiadłam zrozpaczona na ławce.
- Jak on tak mógł ?Powiedziałaś Robertowi ?!
- Nie, nie moglabym !- wykrzyczałam.
- No i dobrze.. Mario się musi jakoś ogarnąc jeśli nie chce stracic przyjaciela.
- Ale czemu to jestem akurat ja? Ja mam tylko 16 lat, a już 3 piłkarzy się we mnie zakochało. I patrz co przez to mam. Wszyscy ze mnie drwią, wujkowie mają przeze mnie problemy, Lewy może przeze mnie stracic wszystko co osiągnął , jestem w ciąży, omal nie zostałam pobita przez nażeczoną mojego chłopaka, Fanki Lewego mnie nie nawidzą .. Mogę tak wymieniac i wymieniac.
- Nie łatwo jest byc dziewczyną sławnego piłkarza, sama o tym bardzo dobrze wiem. Nie przejmój się Mario ani Łukaszem.. Dbaj o Roberta nie o nich.
-Masz rację.. Oni mnie nie interesują.. Kocham Lewego i tylko jego i nie pozwole nikomu tego zniszczyc! Kocham cie Gosiu !- rzuciłam się jej na szyję.
Wstalam z ławki i zaczęlyśmy iśc w stronę kawiarni, gdy nagle poczulam mocny ból mojego brzuszka. Zaczęłam wrzeszczec. Gosta zadzwoniła po karetkę i Roberta. Robert pojawil się szybciej niż wzywany ambulans. Podbiegł do mnie czym prędzej i gdy zobaczył w jakim jestem stanie omal nie zemndlał.
- Kotku, przepraszam że ci to zrobiłem, przepraszam.. Przeze mnie cierpisz - zaczął płakac.
- Odsuń się palancie ona potrzebuje teraz twardego faceta a nie mięczaka. - krzyknęła Gośka a Lewy od razu się ogarnął. Karetka już po chwili była. Lewy pojechał ze mną a po Gosię przyjechal Marco i jechali tuż za nami.
Gdy dotarliśmy do szpitala zaczęłam miec coraz więcej skurczy. Ratownik medyczny posadził mnie na wózek inwalidzki i pobiegł po położną. Ta od razu zawiozła mnie na porodówkę. Cały czas przy mnie byl Lewy. Trzymal mnie za dloń i płakał. Do sali wesżła pielęgniarka, chciala sprawdzic jak często mam skurcze.
- Lekarz zaraz u pani będzie, ma pani rozwarcie na 10 cm jest pani gotowa na poród.
- Co ?! Przecież to za wcześnie ! Miałam termin na koniec kwietnia a jest zaledwie marzec !
- Jak pani widzi zdarzają się porody przed terminem jak i rówież po terminie, to nic takiego.
Po chwili do sali wszedł lekarz. Założyl rękawiczki i powiedział :
- Gotowi na rodzenie ? - zapytał z uśmiechem.
- Chcę żeby było już po wszystkim krzyknęlam !
Mój poród trwał przez kilka około godziny.
- Mamy córeczkę- powiedziałam wykończona do Roberta który płakał i patrzał na nasze dziecko.
- Jest tak samo piękna jak ty ! - powiedział szlochając.
Położna dała mi potrzymac świeżo umytą córeczkę.
- Witaj na świecie skarbieńku, mamusia cię bardzo kocha.
- Tatuś też- wtrącił lewy.
Była taka mała i delikatna. Bałam się że zrobię jej krzywdę.
- Kotku a jak damy jej na imię ? - zapytał zmartwiony Robert.
- Już o tym myślałam i zapomnialam ciebie zapytac o zdanie. Bardzxo podoba mi się imię Mia .
- Mia ? Piękne skarbie. Maja i Mia Lewandowska. Jak to pięknie brzmi.
- A więc Mia, witaj na świecie.
Zatrzymali nas jeszcze przez dwie noce w szpitalu na obserwacji. Lewy nie odstępował mnie na krok a ja nie spuszczałam wzroku z małej.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam że nie pisałam przez prawie 3 miesiące, ale jakoś tak czasu i weny mi brakowało. Mam nadzieję że ktos to jeszcze czyta. Taki nowy emocjonujący rozdział.
1kom= następny rozdział ;3