Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 26 "Żegnaj !"

Po dwóch dniach spędzonych w szpitalu w końcu przyszła pora na powrót do domu.  Gdy się obudziłam spojrzałam na Roberta. Spał tak słodko. Wstałam z łóżka i wzięłam na ręce niezwykle piękną i malutką dziewczynkę. Zaczęłam się z nią bawic, mała przez cały czas była uśmiechnięta. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego że można tak szybko pokochac taką małą istotkę.
Po chwili do pokoju wszedł mój lekarz.
- Jak się pani czuję ? Widzę że obie jesteście naprawdę szczęśliwe. - powiedział doktor.
- Tak, jestem niesamowicie szczęśliwa. Mam taką piękną córeczkę i cudownego chłopaka. Czego chciec więcej ?
- No tak, cieszę się że pani jest szczęśliwa, gratuluję tak ślicznego dziecka.
- Dziękuję bardzo .
- Zaraz pani dostanie wypis. Może pani już wyjśc ze szpitala i pokazac córce nowy dom.Niech sie pani lepiej zacznie pakowac.
- Dziękuje doktorze.
Po tych slowach lekarz wyszedł z mojej sali. Przez przypadek trzasnął drzwiami, a Lewy momentalnie sie obudził.
- No hej skarbie, tak wcześnie na nogach ? Powinnaś odpoczywac - powiedział ziewając i przecierając oczy.
- Już się pakuje i jedziemy do domu, z naszą córką. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- W końcu kotku, tak się cieszę.
- Pomóc ci w pakowaniu ?- zaproponował .
- Nie kotku, poradzę sobie, ale proszę zajmij się Mią. - powiedziałam i dałam mu na ręce małego skarba.
To byl pierwszy raz jak Lewy trzymał małą.
Zaczęłam się pakowac i dyskretnie zaczęłam podglądac co robi Robert. Trzymał on małą za rączkę i posyłał jej uśmiech. Zobaczyłam że chłopak prawie płacze. Skończyłam się pakowac i podeszłam do Roberta. Przytuliłam go od tyłu i zapytałam:
- Co się stało kotku ?
- Ona jest taka piękna i taka mała i to jest moja córeczka, taka słodziudka. - zaczął szlochac.
- Wiem też w to nie potrafię uwierzyc. - powiedziałam i złożyłam na policzku Lewego soczystego buziaka.
Po jakimś czasie wyszliśmy ze szpitala. W drodze do domu utknęliśmy w 30 minutowym korku. Gdy w końcu dotarliśmy do domu ucieszyłam się. Wzięłam Mię na ręce i  delikatnie otworzyłam drzwi od domu. Weszłam powioli i ozejrzałam się w koło.
- Witaj w domku kochanie - szepnęłam do dziecka i ucałowałam ją delikatnie w czółko.

Przez resztę dnia siedzieliśmy w domu. Bawiliśmy się z małą i rozmawialiśmy o przyszłości. Nagle do drzwi ktoś zapukał . Lewy wstał by otworzyc drzwi a ja w tym czasie opiekowałam się małą. Po chwili w drzwiach sypialni pojawili się moi wujkowie wraz z Michałkiem. Odłożyłam Mie do kołyski i podeszłam do wujków. Przywitałam się z rodziną i zaprowadziłam ich do maleństwa. Gdy Mia ich zobaczyła zaczęła płakac.



Wzięłam ją na rączki i uspokoiłam. Już po chwili zaczęła się uśmiechac. 
- Jaka ona słodka  - powiedziała ciocia.
- Czy ona nie jest prześliczna? - powiedział Robert gapiąc się na małego skarba. 
- Jest jest, tak jak jej mamusia - powiedział wujek. 
Wujkowie posiedzieli z nami jeszcze przez chwilę, a następnie wyszli. 
Po ich wyjściu zostawiłam małą pod opieką Lewego a sama poszłam wziąc prysznic. Gdy wyszłam zobaczyłam słodką Mie a obok niej śpiącego Roberta. 
Podreptałam po cichu i delikatnie wzięłam dzieko na ręce, po czym wykompałam ją i ułożyłam ładnie w łóżeczku. Kompletnie wykończona położyłam się obok Roberta i przytulona do niego zasnęłam. 



Tak mijały kolejne dni. Byłam coraz bardziej zmęczona, nie miałam już siły. A przecież nie długo miałam wrócic do szkoły. Robert ma treningi i mecze a Mia jest jeszcze za mała na opiekunkę. W szkole powiedzieli mi, że mam bardzo dobre wyniki w nauce i pozwolili mi zostac w domu przez 2 miesiące. Cieszyłam się że chociaż tyle. Gdyby tego było mało Robert zaczął się mnie czepiac.
- Majka ! Kurwa mac ! Gdzie ty jesteś ?! - krzyczał. 
Nigdy wcześniej się tak do mnie nie odnosił. Ledwo stojąc na nogach odłożyłam małą do łóżeczka i poszłam do Lewego.
- Co sie stało kotku ? - odpowiedziałam zmęczona. 
- Spójrz na ten dom ! Wszędzie walają się jakieś rzeczy ! 
- Czy to moja wina ? - odrzekłam wkurzona.
-A czyja ? Nie zajmujesz się domem, nie zajmujesz się niczym innym niż dzieckiem. O mnie to już w ogóle nie pamiętasz !
-Winisz mnie za to że urodziłam Mie ?! Naprawdę zniżasz się do takiego poziomu ?! Nawet nie widzisz że robię wszystko co mogę ! Sprzątam, gotuję a w między czasie zajmuje się dzieckiem. Nie moja wina że już nie wyrabiam. Gdy byś mi choc troche pomógł..Dzień w dzień ledwo stoje na nogach, ale nic nie mówie, biorę to na siebie. A że nie mam czasu by cie zadowalac w łożku to już nie moja wina. Myślisz że nie wolałabym się z tobą zabawiac zamiast robic tego wszystkiego ?! Zachowujesz się jak dziecko które nie dostało cukierka i zaczyna płakac i wrzeszczec na wszystkich dookoła. - Zaczęłam płakac. Opadłam z sił. 

On tylko spojrzał na mnie krzywo i wyszedł z domu zostawiając nas same. 
Nie wiedziałam co robic więc zadzwoniłam po Gośkę. 
- Halo ? - odezwał się głos w słuchawce.
- Gosiu.. Proszę.. Pomóż mi.. Ja nie daje rady.. Lewy za dużo ode mnie oczekuje.. Pomóż proszę..- mówiłam najszybciej jak potrafiłam.
- Już jedziemy .. 
Odłożyłam słuchawkę i poszłam do małej. 
Tuląc ją powiedziałam :
- Nie martw się koteczku. Tatuś nas kocha, tylko ma chwilowe załamanie - tak to sobie tłumaczyłam.
Chwile potem Gosia z Marco już byli.
Marco wszedł pierwszy, a Gosia była tuż za nim. Gdy zobaczył że płaczę podbiegł jak najszybciej i mnie przytulił.
- Kochanie ? Co się stało ? Co on ci zrobił ? Uderzył cie ? 
- Niee - wyjąkałam. - zaczął na mnie krzyczec że nic nie robie, że on mnie już nie obchodzi i zaczął o to obwiniac dziecko. Ja już nie mam siły.  Ledwo trzymam się na nogach ale wciąż się staram. 
- O nie kochana, wracasz z nami do domu.- powiedziała Gośka .
- Ale ja nie mogę. 
- Ty musisz. 
- a gdzie on w ogóle jest ?!- zapytał Marco. 
- Pokłóciliśmy się i wyszedł z domu. 
Nagle gosia wyszła z salonu  a ja siedziałam sama z Reusem. 
Po chwili przyszła zguba z moją walizką i wózkiem małej. 
- Spakowałam wszystko co będzie ci potrzebne .
Zgodziłam się, wiedziałam że Gosia mi pomoże, a z drugiej strony bałam się powrotu Roberta.
Pojechaliśmy.

**Oczami Roberta**

Byłem zły na siebie, że tak potraktowałem Maję. To przecież nie była jej wina. Widziałem jak jej ciężko i jak się stara, mimo wszystko starała się o wszystko zadbac. Dlaczego więc się tak zachowałem ?!
Może dlatego, że trener ciągle czegoś ode mnie chce zresztą jak każdy i wyrzyłem się na niewłaściwej osobie. Wiem że to żadne wytłumaczenie, ale nie umiem tego inaczej wyjaśnic. Po długim spacerze postanowiłem przeprosic Majkę za swoje zachowanie. Kupiłem jej kwiaty i czekoladki na przeprosiny. Jednak gdy dotarłem do domu zamarłem. Majki i Mii nigdzie nie było. Nie było też ich rzeczy. Dom stał dosłownie pusty. Rozejrzałem się po całym domu i w salone znalazłem kopertę. Otworzyłem ją i wyjąłem list.
"Drogi Robercie !
Wybacz mi, ale ja już tak dłużej nie potrafię. Nie chcę ci zatrówac życia,
więc zostawiam cię już w spokoju. 
Odchodzę.
Musimy zrobic przerwę. Nie szukaj mnie ani Mii. 
Może pewnego dnia los nas znowu zjednoczy.
                 Żegnaj
                          Przepraszam - Maja."

Gdy to czytałem zacząłem płakac. Właśnie straciłem miłośc mojego życia i małego skarba. Gdyby tego było mało znów zajrzałem do koperty, a w niej znalazłem pierścionek zaręczynowy. Jeszcze bardziej mnie to przygnębiło. Waliłem ręką w ścianę i rozwalałem wszystko co popadnie. Czy ja naprawdę zawsze muszę wszystko psuc?! Dzwoniłem do Majki setki tysięcy razy ale nie odbierała. Jej wujkowie nie mieli pojęcia gdzie ona jest i bardzo się przejęli jej zniknięciem. Na treningu zapytałem wszystkich o to czy nie widzieli Majki. Nawet Mario i Marco nie mieli pojęcia gdzie jest. Każdego dnia płakałem. Nie mogłem uwierzyc że znów ją straciłem . Nie spałem nocami. Ciągle myślałem gdzie ona jest. Może wróciła do Polski. Tego bym sobie nie wybaczył. 

Mijały kolejne dni, tygodnie, a ja wciąż nie jadłem, nie spałem, opuszczałem treningi. Nawet trener zaczął się o mnie martwic. Życie bez niej nie miało sensu . Tęskniłem za nią i za moją córeczką. Bałem się że już nigdy jej nie zobaczę. 
___________________________________________________________
Oto jest kolejny rozdział. Tym razem dłuższy. Przepraszam że tak długo mi zajmuje pisanie . Chciałabym wiedziec czy ktoś jeszcze to czyta, a więc ci którzy czytają niech komentują, prosze ;*

piątek, 20 września 2013

Rozdział 25

Przestałam się tym wszystkim przejmowac, skoro Lewy miał przede mną jaką tajemnice to widocznie jest coś naprawdę ważnego albo nic istotnego. Nie zamierzałam dalej w to brnąc. Ufałam Robertowi i byłam pewna że nic nas nie rozdzieli. Staliśmy tak przytuleni jeszcze przez chwilę, po czy mpostanowiliśmy wrócic do domu. Gdy weszliśmy do mieszkania nie mogłam przestac się śmiac z miny Goetze gdy mnie zobaczył. Podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce. 
- Majka ! Ale ty mnie wystraszyłaś, nie rób tak więcej proszę ! 
- Ojj kochany, przepraszam nie chciałam cię przestraszyc, ale teraz możesz już mnie puścic bo nie mogę oddychac ? - zaśmiałam się, a on natychmiast odstawił mnie na ziemię. 
- Przepraszam siostrzyczko- powiedział słodko lekko zaciągając po niemiecku .
- Postanowliliśmy się z tym wszystkim zmierzyc, znowu. - uśmiechnął się Lewy. 
-Jestem taki szczęsliwy - powiedział Goetze obemując nas oboje. Spojrzałam na niego i zobaczyłam że z jego oczu wypływają bardzo powoli pojedyńcze łzy. Zerwałam się szybko i spojrzałam przyjacielowi prosto w oczy. 
- Co się stało Mario ?? Czemu placzesz? - zapytałam Zmatrwiona, Lewy w tym czasie zdążył pójśc nastawic wodę na herbatkę i został w kuchni.
- Bo .. Bo ja..
- Ty co ? Mario odpowiedz. 
- Bo ja cię bardzo lubię. 
- Oj Mario, ja ciebie też bardzo lubię. 
- Ale ty mnie nie rozumiesz !
-Czego ? 
- Ja cię kocham- szepnął mi do ucha. - Ale nie jak siostre tylko jak dziewczynę.
- Co ty wygadujesz? - Zapytałam zdziwiona. 

-Mówię co czuję, przepraszam że akurat w takim momencie ale ja nie potrafię tego dusic w sobie. 
- Ale ja kocham Roberta.. - powiedziałam cicho. 
- Wiem, wiem.. Nie liczylem nawet na to że rzucisz go dla mnie. Lewy jest moim najlepszym kumplem. Nie chcę wam zniszczyc życia..
- Przepraszam cię Mario.. - wydukalam po cichu szlochając. 
- Nie przepraszaj, proszę tylko byś nie wspominała o tym Robertowi. Jest moim przyjacielem i nie chcę tego stracic, proszę.. - Uklęknął na kolanach, No i co miałam zrobic ? Najpierw Piszczek potem Lewy teraz Mario ? Nie chcę żeby cała drużyna się we mnie zakochała.. 
- Dobrze, Mario nic nie powiem ale proszę cię wstań. - pomogłam chłopakowi wstac, ten tylko otrzepał spodnie i poszedł do kuchni a ja za nim. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy zimne już śniadanie. Mario usiadł naprzeciwko mnie i ciągle robił do mnie maślane oczka. Ja starałam się na niego nie patrzec ale nie umiałam, przykro mi bylo z powodu Mario. To naprawdę świetny facet, ale ja już byłam z Robertem i dodatkowo spodziewaliśmy się dziecka. 
- Kotku ?  - Powiedział Lewy. A ja wciąż zamyślona nie słyszałam jak mnie wołał.
- Kotku ?! No Kocie ! 
- Hmm. ? - otrząsnęłam się po chwili.
- O czym tak myślisz?
- O dziecku..- wymigałam się. Nie chciałam mówic mu że myślę właśnie o jego przyjacielu który siedzi naprzeciwko mnie , smutny wlepiając we mnie te słodkie maślane oczka i właśnie chwilę temu w pokoju obok wyznał mi miłośc. 
-A co takiego myślisz o dziecku ? 
- Ciekawa jestem czy będę dobrą matką i jak dziecko będzie wyglądała, czy zapewnimy mu odpowiednie warunki i czy podołam  w tak młodym wieku. 
- Kotku będziesz wspanialą matką. Twoi wujkowie nam pomogą nawet moi rodzice. Nie martw się o to kotku - powidział głaszcząc mnie po włosach. 
Odetchnęłam z ulgą że wyszłam z tego cało. 
- Kotku ! Ja pójdę do sypialni się położyc, chcę chwilę pobyc sama, gadajcie sobie i dajcie mi chwile wytchnienia. -Powiedziałam i wstałam od stołu. Mialam dośc głaskającego mnie Roberta i patrzącego ciągle na mnie Mario. Weszłam do sypialni zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżko.Rozejrzalam się wokół po czym spojrzałam na mój brzuszek. Był już dośc spory. Siedziałam i rozmyślając głaszcząc się po brzuszku. 
- Kochanie, mam nadzieję że nigdy nie zrobisz mi tylu problemów co twój tatuś i jego przyjaciele. 




Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, a potem ucieszone głosy Roberta i Mario. 
Otworzyłam drzwi i stanęłam na schodach tak by nikt mnie nie zauważył. W drzwiach stali Marco i Gosia z małym Johnem. Zleciałam z góry jak torpea. Podbiegłam do Gosi i zaczęłam ją tulic.
- Jak bardzo cieszę się że tu przyszłaś. 
- Też się cieszę. Chciałam ci zaproponowac mały spacerek. Tak tylko w trójkę, co ty na to ? 
- Jasne.. Kotku ja idę na spacer.- Podbiegłam do Roberta i dałam mu buziaka. 
-Dobrze kotku ale schowajcie się w jakiejś restauracji bo naprawdę jest zimno ,Gosia, John i Marco dzisiaj tu nocują robimy małą posiadówkę, ok ? 
- Jasne ! - Krzyknęłam i poleciałam na górę po płaszczyk. Był już Marzec, lecz wciąż było chłodno. Zima dawała się we znaki.  Ubrałam się i lekko pomalowałam oczy, zaraz po tym wyszliśmy . Szłyśmy przez dłuższą chwilę w ciszy. Po chwili się odezwałam.'
- Pomóż mi proszę- zaczęłam płakac. 
- Co się stało ? - Gosia aż stanęła. 
-No bo Mario..
-Co Mario.?
- On mi wyznał że mnie kocha..- Usiadłam zrozpaczona na ławce.
- Jak on tak mógł ?Powiedziałaś Robertowi ?! 
- Nie, nie moglabym !- wykrzyczałam.
- No i dobrze.. Mario się musi jakoś ogarnąc jeśli nie chce stracic przyjaciela. 
- Ale czemu to jestem akurat ja? Ja mam tylko 16 lat, a już 3 piłkarzy się we mnie zakochało. I patrz co przez to mam. Wszyscy ze mnie drwią, wujkowie mają przeze mnie problemy, Lewy może przeze mnie stracic wszystko co osiągnął , jestem w ciąży, omal nie zostałam pobita przez nażeczoną mojego chłopaka, Fanki Lewego mnie nie nawidzą .. Mogę tak wymieniac i wymieniac.
- Nie łatwo jest byc dziewczyną sławnego piłkarza, sama o tym bardzo dobrze wiem. Nie przejmój się Mario ani Łukaszem.. Dbaj o Roberta nie o nich.
-Masz rację.. Oni mnie nie interesują.. Kocham Lewego i tylko jego i nie pozwole nikomu tego zniszczyc! Kocham cie Gosiu !- rzuciłam się jej na szyję. 
Wstalam z ławki i zaczęlyśmy iśc w stronę kawiarni, gdy nagle poczulam mocny ból mojego brzuszka. Zaczęłam wrzeszczec. Gosta zadzwoniła po karetkę i Roberta. Robert pojawil się szybciej niż wzywany ambulans. Podbiegł do mnie czym prędzej i gdy zobaczył w jakim jestem stanie omal nie zemndlał. 
- Kotku, przepraszam że ci to zrobiłem, przepraszam.. Przeze mnie cierpisz - zaczął płakac.
- Odsuń się palancie ona potrzebuje teraz twardego faceta a nie mięczaka. - krzyknęła Gośka a Lewy od razu się ogarnął.  Karetka już po chwili była. Lewy pojechał  ze mną a po Gosię przyjechal Marco i jechali tuż za nami. 
Gdy dotarliśmy do szpitala zaczęłam miec coraz więcej skurczy. Ratownik medyczny posadził mnie na wózek inwalidzki i pobiegł po położną. Ta od razu zawiozła mnie na porodówkę. Cały czas przy mnie byl Lewy. Trzymal mnie za dloń i płakał.  Do sali wesżła pielęgniarka, chciala sprawdzic jak często mam skurcze.
- Lekarz zaraz u pani będzie, ma pani rozwarcie na 10 cm jest pani gotowa na poród. 
- Co ?! Przecież to za wcześnie ! Miałam termin na koniec kwietnia a jest zaledwie marzec ! 
- Jak pani widzi zdarzają się porody przed terminem jak i rówież po terminie, to nic takiego. 
Po chwili do sali wszedł lekarz.  Założyl rękawiczki i powiedział :
- Gotowi na rodzenie ? - zapytał z uśmiechem. 
- Chcę żeby było już po wszystkim krzyknęlam ! 

Mój poród trwał przez kilka około godziny. 
- Mamy córeczkę- powiedziałam wykończona do Roberta który płakał i patrzał na nasze dziecko.
- Jest tak samo piękna jak ty ! - powiedział szlochając. 
Położna dała mi potrzymac świeżo umytą córeczkę. 
- Witaj na świecie skarbieńku, mamusia cię bardzo kocha. 
- Tatuś też- wtrącił lewy.
Była taka mała i delikatna. Bałam się że zrobię jej krzywdę. 


- Kotku a jak damy jej na imię ? - zapytał zmartwiony Robert. 
- Już o tym myślałam i zapomnialam ciebie zapytac o zdanie. Bardzxo podoba mi się imię Mia . 
- Mia ? Piękne skarbie. Maja i Mia Lewandowska. Jak to pięknie brzmi. 
- A więc Mia, witaj na świecie. 

Zatrzymali nas jeszcze przez dwie noce w szpitalu na obserwacji. Lewy nie odstępował mnie na krok a ja nie spuszczałam wzroku z małej. 

_______________________________________________________________________________
Przepraszam że nie pisałam przez prawie 3 miesiące, ale jakoś tak czasu i weny mi brakowało. Mam nadzieję że ktos to jeszcze czyta. Taki nowy emocjonujący rozdział. 
1kom= następny rozdział ;3


wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 24

Posmutniałam. W moich oczach zebrały się łzy. W pewnym momencie spojrzałam na twarz Roberta. Płakał. Po chwili wstał i przytulił się do mnie. 
- Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam. Gdyby nie ja nigdy nie musiałabyś tego przechodzic. Nie byłabyś w ciąży, nie kochałabyś takiego frajera jakim ja jestem, nie była byś zraniona. Mogłaś miec normalne życie, ale to nie jest twoja wina. To ja jestem głupi że zakochałem się w tobie, nie potrafiłem odejśc i odpuścic. Zniszczyłem wszystko..
W pewnym momencie oderwałam się od niego. Dotknęłam jego twarzy dłońmi i spojrzałam mu głęboko w oczy. 
- To nie jest twoja wina. Kochaliśmy się bardzo. Nie żałuje niczego co zrobiłam, cierpię tylko z powodu naszego rozstania. A dziecko jest tylko darem naszej miłości które spróbuje nas ponownie złączyc. Może gdybym była starsza, może gdyby ta różnica wieku była mniejsza... Możemy tak gdybac jednak to nic nie da. Jest jak jest nic tego nie zmieni. Nasze życie i to co jest pomiędzy nami zależy tylko od nas, nie od innych. To my kierujemy swoim życiem,my wrzucamy dalszy bieg. 
Nie pozwólmy więc innym wpieprzac się do naszego życia. Musimy wziąc wszystko we własne ręce i zobaczyc gdzie dojdziemy.. - mówiłam nie odrywając wzroku od jego oczu. Płakał jeszcze bardziej, nie mógł złapac oddechu. 
-Żadna dziewczyna nie doprowadziła mnie do takiego stanu. 
Spojrzałam na niego z miną pełną wyrzutów sumienia.
-Nigdy jeszcze nikogo tak nie kochałem tak jak kocham ciebie. Czuję że jesteś tym kto wypełnia mi pustkę w sercu i co z tego że masz 17 lat, wiem że możemy to przetrwac. Małymi kroczkami dojdziemy do tego.. Jeśli tylko zechcesz znów zaryzykowac. 
- Ryzyko to moje drugie imię kochanie- powiedziałam żartem. Po chwili on zbliżył usta do moich i po chwili złączyliśmy się w pocałunku. Tak bardzo mi tego brakowało. Jego pięknych malinowych ust, ciepłego dotyku, słodkich słówek.  
- A więc co teraz ? Ukrywanie ? Nie chcę się znów w to bawic.. -powiedziałm smutno.
-Żadne ukrywanie, żadne przykrywki, żadne kłamstwa. Tylko prawda. Miłośc nie jest grzechem, powinniśmy się nią cieszyc a nie przez nią płakac. Wykorzystajmy to wszystko dopóki możemy. 
Chwycił mnie za dłoń,pocałował delikatnie i powiedział:
-Nie dajmy im się pokonac.
Wyszliśmy z pomieszczenia udaliśmy się prosto na basen. Wszystkie twarze spoglądały na nas. Chciałam stamtąd uciec. Robert to chyba wyczuł bo złapał moją dłoń mocniej i szepnął mi do ucha:
- Kocham cię, nie daj się pokonac. 
To dodało mi wiary. Ruszyłam naprzód ciągnąc przy tym Roberta. Gdy przechodziliśmy obok Ani ta rzuciła się na mnie i zaczęła mnie okładac rękoma. 
- Ty głupia suko, znowu odbierasz mi faceta ! Ty jebana kurwo puszczalska szmato ! - krzyczała Anka. 
Na szczęście Robert stanął przede mną i uspokoił Ankę. 
- Nie jestem twój i ona ci nigdy mnie nie zabrała.. Kocham ją i nasze dzieciątko. To ona jest miłością mojego życia ! - zaczął krzyczec na całe pomieszczenie. - Kto nie słyszał niech wie że tylko ją kocham i tylko z nią pragnę byc, już nic nie stanie nam na drodze. A jeśli ktoś z was jest temu przeciwny i nie będzie próbował pomóc nam tego ogarnąc okaże się że nie jest jednak moim przyjacielem. Więc ci którzy uważają że źle robimy niech lepiej od razu wyjdą. 
Po chwili cały basen opustoszał. Zostali jednak  wszyscy chłopcy z BVB włącznie  z trenerem Kloppem. 
- A już myślałem że nigdy nie zobacze naszej małej fanki -powiedział Klopp i przytulił mnie i Roberta.
- Szczęścia i wytrwałości Robaczki - dodał.
 - Tylko mi jej znowu nie zrań bo ci nie popuszczę Lewy - powiedział Mario uderzając delikatnie Roberta w ramię. 
- Nawet nie chcę o tym myślec. - powiedział twardo Lewy. 
Stanęłam na palcach i złożyłam soczystego buziaka na ustach mojego ukochanego.
- Tęskniłam skarbie. 
- Nawet nie wiesz jak ja tęskniłem - powiedział i przytulił mnie bardzo mocno. 
- Już nigdy cię nie wypuszczę z rąk. - powiedział a łzy mu spływały po policzkach. - Już nigdy nie pozwolę ci odejśc. Będę walczył o ciebie jak o własne życie, bo jesteś moim całym sercem, a bez serca nie potrafiłbym życ. - dodał. 
Pocałowałam go bardzo namiętnie. A wszyscy chłopacy zaczęli krzyczec "Och".
- Czy to oznacza że zaręczyny nie są zerwane ? - zapytał Schmelzer. 
Razem z Lewym spojrzeliśmy na siebie i wzruszyliśmy ramionami.
- Nie są zerwane, nadal Majka jest moją piękną narzeczoną, ale jak narazie nie możemy się nigdzie spieszyc. Małymi kroczkami a wszędzie dojdziemy.
- Dokładnie - powiedziałam. 
Siedzieliśmy tam jeszcze kilka godzin po czym pojechaliśmy do mnie. Chciałam pogadac z wujkami o całej sytuacji. 
Gdy weszłam do domu trzymając Roberta za dłoń moja ciotka omal nie zemdlała. 
- Usiądzcie proszę. - powiedziałam. Spojrzałam jeszcze raz na Roberta i zauważyłam strach w jego oczach. Wiem że się bardzo bał ale musieliśmy to przetrwac. 
- Ciociu, wujku. Wiem że tego nie pochwalacie, ale zobaczcie że bez niego nie potrafię jednego dnia usiedziec w domu a co dopiero całe życie. 
- Ty masz dopiero 16 lat dziewczyno ! - zaczęła krzyczec ciotka. 
- Ciociu proszę. Porozmawiajmy spokojnie, we czwórkę. Bardzo mi na nim zależy. 
- Dobrze. 
Usiedliśmy wszyscy przy stole. Pod ławą trzymałam trzęsącą się niesamowicie dłoń Roberta. 
- Ciociu, proszę daj nam ostatnią szansę. Nie będziemy się nigdzie spieszyc ,nie mamy dokąd. Daj nam ponownie spróbowac z czystym kontem.  Widzisz jak  nam zależy, widzisz naszą miłośc. 
- No nie wiem... Nie powinnyście byc razem..
- To tak jak ty i wujek. 
Ciocia spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Tak, słyszałam waszą historię. Wiem co przeżyliście i powiedz mi czy nie było warto ? 
- Było. Nie wiem jakby moje życie się potoczyło bez niego. - powiedziała przytulając wujka.
- A więc ? dacie nam szansę ?
- Dobrze kochanie. Ale jeśli tylko on cie zrani ponownie to mu te sławne jaja wyrwę- powiedziała  ciocia , a wszyscy zaczęli się śmiac. 
- Mogę dzisiaj nocowac u Roberta ? Zapytałam cioci przy zmywaniu naczyń po dzisiejszej wspólnej kolacji. 
- Dobrze, tylko nic tam nie róbcie.
- Ciociu. Już nie ma co, dziecko już w drodze, a bliźniaka dorabiac nie będziemy - zaśmiałam się wraz z ciocią. 
Już zaledwie po pół godzinie byłam u Lewego. Ciągle się tylko przytulaliśmy i całowaliśmy. Nie mogliśmy się sobą nacieszyc. Położyliśmy się do łóżka, po czym mój ukochany włączył jakiś romantyczny film, a ja zasnęłam w jego ramionach. Nazajutrz gdy się obudziłam Lewego nie było w pobliżu. Pomyślałam więc że pewnie się kąpie. Nie było go jednak w łazience, ani w kuchni ani w żadnym innym pomieszczeniu. Zdziwiłam się. Zeszłam zrobic sobie śniadanie. Gdy byłam w trakcie robienia naleśników ktoś wszedł do mieszkania. Podeszłam do drzwi a moim oczom ukazał się Mario z Lewym. 
- Cześc misiaki. - powiedziałam tuląc po kolei każdego. 
- No cześc piękna - powiedział Mario tuląc mnie i podnosząc.
-Ejj ejj stary, pamiętaj że to moja dziewczyna nie twoja. - powiedział Lewy z lekkim uśmieszkiem. 
- Wiem wiem , niestety- powiedział - Ale mała jeśli ci coś tylko zrobi, pamiętaj że masz mnie - powiedział szeptem i złożył mi delikatnego całusa na policzku. 
- Dzięki - podziękowałam i podeszłam do Roberta - Kochanie, tylko ciebie chcę wiesz o tym ! - położyłam mu swoje ręce na szyi i delikatnie pocałowałam. 
- Wiem wiem kochanie, tylko się droczę - zaśmiał się szyderczo Lewy. 
- Ty mój głupku. - uderzyłam go lekko w ramię. 
- Uuuuu ! Majka robi dla nas śniadanko ! - krzyczał szczęśliwy Mario prosto z kuchni. 
- A właśnie, bo mi się spalą naleśniki - krzyknęłam i poleciałam do kuchni niczym błyskawica. 
Za mną poleciał Lewy. 
- Kochanie nie musiałaś. Nie możesz się przemęczac, nie teraz. 
- To nic wielkiego, a tak w ogóle to gdzie byliście ? 
- Aa no wiesz... noo...- mówił zakłopotany Lewy.
- No ten, trener wezwał całą drużynę do obgadania taktyki do następnego meczu. - wybrnął Mario.
- Czyżby ? - zapytałam. 
- Tak no właśnie. - zgodził się Lewy.
- Niech wam będzie. - powiedziałam. Wiedziałam że to nie jest prawda i że coś knują, ale nie miałam siły dręczyc chłopaków pytaniami. 
Przez całe śniadanie żaden z chłopaków się nie odezwał, tylko się uśmiechali szyderczo do siebie nawzajem. Nie wiedziałam o co chodzi. Przez pewny czas akceptowałam ich zachowanie, jednak po jakimś czasie wybuchłam.
- O co wam kurwa znowu chodzi ?
- Kochanie nie denerwuj się tak. 
- Ty mnie denerwujesz. Dopiero co wróciliśmy do siebie a ty znowu jakieś chore tajemnice masz.Może znowu chcesz wrócic do Anki co ? - Po tych słowach wstałam od stołu, wyszłam z domu i trzasnęłam drzwiami. Miałam w końcu spokój, jednak nie na długo. Gdy byłam w drodze na dworzec autobusowy dogonił mnie Robert. 
- Gdzie ty jedziesz? Co ty wyprawiasz? - krzyczał.
- Wyjeżdżam. Wracam do ciotki. Mam już dośc. 
-Kochanie, proszę zostań. Wszystko ci wytłumaczę wieczorem. - Powiedział i objął mnie w tali. Delikatnie musnął moją szyję, a ja momentalnie zapomniałam dlaczego chciałam wracac do domu. 
- Przepraszam - szepnął lewy do mojego ucha. 
- Naprawdę cię przepraszam, nie sądziłem że to cie aż tak zdenerwuje. Wybacz proszę. 
Spojrzałam na twarz Roberta i znów widziałam w jego oczach łzy. Otarłam mu jedną łzę spływającą po jego policzku.
- Kochanie. Przestań płakac proszę. Nie chcę byś za każdym razem przeze mnie płakał.
-Doprowadzasz mnie do takiego szaleństwa że nie potrafię opanowc emocji. Gdy jestem szczęśliwy to skaczę z radości i zarażam nią każdego kogo spotkam, gdy jestem smutny płaczę jak małe dziecko. Ale wiedz jedno, że gdy tęsknię to tęsknie całym sobą, a gdy kocham to kocham całym sercem. 
Po tych słowach rzuciłam się jemu na szyję i zaczęłam go oblewac pocałunkami.
Ciąg dalszy nastąpi....
___________________________________________________________________________________
Przepraszam że taki krótki ale chwilowo nie mam czasu pisac, dodatkowo wyjeżdżam na wakacje do Wschowy, więc jeśli któryś z moich czytelników jest z okolic wschowy to pozdrawiam i zapraszam na spotkanie ;D Rozdział kolejny dopiero ok. za 2 tygodnie może szybciej ;** 
Komentujcie ;D 

środa, 3 lipca 2013

Liebster Awards

Zostałam nominwoana do Liebster Award co mnie bardzo ucieszyło. Cieszę się że podoba się komuś mój blog ;D 

Pytania od : Zuza Lewandowska 


1. Jak masz na imię ?
Oliwia ;3
2. Ile masz lat ?
15 ;P
3. Jakie masz Hobby ?
Pisanie ;D
4. Masz rodzeństwo ?
Tak xd Siostrę i brata ;D
5. Gdzie mieszkasz ?
Okolice Zielonej góry, Woj. Lubuskie, dokładnie to Łęknica ;D
6. Ulubiony klub piłkarski ? 
Borussia Dortmund na zawsze !
7. Ulubiony piłkarz ?
Robert Lewandowski i Mario Gotze ;D
8. Ulubiona partnerka piłkarza ?
Hmm.. Nie wiem Ale Anna Stachurska wydaj się byc spoko ;p
9. Czemu piszesz bloga ? 
Pisanie jest moją pasją ;D
10. Jaki jest Twój ideał faceta ?
Nie ma ideałów xd
11. Ulubiony film ? 
3 metry nad niebem ;3

Blogi nominowane przeze mnie : 
http://opowiadania-rl9.blogspot.com/2013_01_01_archive.html

Niestety tylko jeden, ponieważ dopiero zaczynam czytac i akurat na ten natrafiłam ;p Blog bardzo fajny, polecam ;D


Moje pytania :

1. Twoje imie ?
2. Gdzie mieszkasz ?
3. Ulubiony piłkarz ?
4. Czy żałujesz że Gotze odchodzi ?
5. Ulubiona ksiązka
6.Ile blogów piszesz i o czym ?
7. Twoje hobby ?
8. Czy napiszesz kolejnego bloga i o czym będzie ?
9. Ile masz lat ?
10. Zajrzysz na mojego bloga ? 

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 23

po zaledwie kilkunastu minutach dostałam wypis. I nagle wielki dylemat. Za tydzień do nowej szkoły, ten tydzień mam spędzic w łóżku, tylko czyim ?Chciałam te dni spędzic u Roberta, ale bałam się, że będe dla niego ciężarem, że znowu się pokłócimy, ale tym razem rozstaniemy się na stałe a tego nie chcę.
Gdy Robert pomagał pakowac mi moje rzeczy do sali wpadła moja ciotka.
- Cześc ciociu.. - powiedziałm i próbowałam ją przytulic. Ona odepchnęła moje ręce i powiedziała ostro :
- Pakuj się i jedziemy do domu!
- Co się stało ?!
- Ten facet ci tylko miesza w głowie. Jesteś pod moją opieką, a ja nie pozwole by jakiś facet z mózgu zrobił ci wodę a z serca głaz rozkruszony na małe kawałeczki. - powiedziała spoglądając przy tym na Roberta.
- Ale ciociu ! - krzyknęłam.
- Nie ma ciociu ! - powiedziała i szarpnęła mnie za ręke. - idziesz ze mną, bierz walizki i chodź.
- Ale ja go kocham ! Proszę nie ! -powiedziałam płacząc i wystawiając drugą dłoń do Roberta. W jego oczach też widziałam łzy.Nie dałam rady wyszarpac się z rąk ciotki. Gdy byliśmy już na parkingu zauważyłam biegnącego Roberta. Momentalnie wyrwałam się z rąk ciotki i podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Wyglądało to jakby to było nasze ostatnie spotkanie. Nie chciałam żeby to było nasze pożegnanie. Tak za nim tęskniłam a teraz znów nas chcą rozdzielic.

Robert pocałował minie namiętnie i powiedział : 
- Żegnaj już na zawsze ukochana! 
Gdy to usłyszałam zaczęłam płakac. 
-Dlaczego ? - wydukałam.
- Twoja ciotka ma rację, nie powinniśmy byc razem. - powiedział , pocałował mnie w policzek i odszedł. 
Zrobiłam się osłabiona i opadłam na ziemię. Siedziałam pod ścianą parkingu podziemnego i płakałam. Widziałam jak Robert się oddala i wiedziałam że to jest naprawdę koniec.
Podeszła do mnie ciotka i podała mi dłoń.
- Chodź skarbie. Tak będzie dla ciebie najlepiej. Masz życ pełnią swojego życia a nie planowac już śluby i dzieci. 
W tym momencie złapałam się za brzuch i przypomniałam sobie że muszę zacząc myślec za dwójkę a nie tylko za siebie. Ciotka podała mi ręke a ja wstałam. Zapłakana weszłam do samochodu. Resztę dnia spędziłam płacząc. W pewnym momencie ktoś zapukał w drzwi od mojego pokoju. 
- Wyjdź stąd ciociu. Nie chcę z tobą gadac, zniszczyłaś mi życie!.
Nagle drzwi się uchyliły i ku mojemu zdziwieniu do pokoju wszedł wujek. 
Usiadłam na łóżku i zrobiła wielkie oczy. On usiadł koło mnie i przytulił mnie. Tak, właśnie tego mi teraz brakowało. Siedzieliśmy tak przez kilka minut w ciszy.
-Maleństwo moje, wiem że cierpisz, ale pomyśl może tak będzie lepiej ? 
- Co w tym dobrego że cierpię ?
- To nie jest plusem w tym wszystkim, ale pomyśl może właśnie ciotka uratowała cię od największych cierpień? Zobacz ile razy on cie już zranił, a dopiero minął miesiąc od kiedy się zakochaliście. 
Po tych słowach zaczęłam coraz bardziej brac to wszystko na poważnie. Zaczęłam rozmyślac a przy tym płakac.
- Wujku? Dlaczego miłośc tak bardzo boli ?
-Miłośc nie powinna bolec. Powinna dawac szczęście i poczucie bezpieczeństwa. Wiesz że ja z twoją ciotką też takie coś mieliśmy ? Musieliśmy się ukrywac by móc byc razem. 
- Naprawdę ?Ale dlaczego ?
- Twój dziadek mnie nie tolerował, tak samo moi rodzice nie lubili twojej ciotki. Spotykaliśmy się potajemnie  a twoja matka nas kryła.Chowaliśmy się na ruinach starych zamków, w lasach, nad jeziorami. Zamiast rozmawiac ciągle się tuliliśmy i całowaliśmy. Przetrwaliśmy wszystko. W pewnym momencie nasi rodzice się o tym dowiedzieli i zakazali nam się spotykac. Przeżyliśmy bez siebie ponad rok. Moi rodzice się przeprowadzili właśnie tu. Przez rok nie widziałem twojej ciotki. Po kilku miesiącach przestałem próbowac się z nią skontaktowac. Znalazłem nową dziewczynę a ona chłopaka, jednak to nie było to samo. Któregoś dnia gdy skończyłem 18 urodziny, wyjechałem z kumplami do polski. Pojechałem do Warszawy, tam sie urodziłem, tak kiedyś mieszkałem. Któregoś dnia na starym mieście poszliśmy do restauracji. Siedzieliśmy tam spory kawałak czasu. Gdy się zbieraliśmy ujrzałem piękną młodą kobietę. Była z koleżankami. Gdy przeszedłem koło niej spojrzałem w jej oczy. Były tak samo piękne i kryształowe jak u mojej dawnej ukochanej. W pewnym momencie złapałem ją za dłoń i powiedziałem " Basia? To ty? " Ona spojrzała mi prosto w oczy i rzuciła mi się w ramiona. " Tak tęskniłam" powiedziała. Nie potrafiliśmy się od siebie oderwac. Przez cały czas gdy byłem w Polsce spotykałem się z Basią. Nasze uczucie nigdy nie wygasło i nigdy nie zgaśnie. Nie potrafiłem wyjechac z Warszawy. Powiedziałem rodzicom że chcę studiowac w Polsce, właśnie tu u boku mojej ukochanej. Z niechęcią to przyjęli , nie mieli jednak wyboru. Po jakimś czasie przyjechałem tu z Basią. Pokazałem rodzicom że nie mają już nade mną władzy. Oni w końcu przyjeli do wiadomości to że ją kocham i bez niej nie potrafię życ. Po roku mieszkania razem wszyscy zaczęliśmy się dogadywac. Niestety po kilku następnych miesiącach moi rodzice mieli wypadek. Zginęli. W testamencie przepisali mi dom pod Dortmundem. Do testamentu dołączyli list który był skierowany do mnie. 

" Kochany synku. Jeśli kiedykolwiek nas zabraknie wiedz że bardzo cię kochaliśmy.
 Przepraszamy za to że zniszczyliśmy ci życie. 
Teraz już wiemy że to Basia daje ci szczęście i podtrzymuje cie przy życiu. 
Dobrze wiedziec, że gdy nas już nie będzie będzie miał kto się tobą zaopiekowac. 
Pamiętaj że będziemy nad tobą czuwac. 
Tam, z góry będziemy obserwowac nasze wnuki. 
Pamiętaj że my zawsze będziemy przy tobie.  - Kochamy cię i Przepraszamy. 
Mama i Tata. " 

-Wiesz jakie to uczucie jest stracic bliskich, nawet jeśli zaleźli ci za skórę. Musisz wiedziec że my chcemy dla ciebie i dla dziecka jak najlepiej. 
Po tych słowach wyszedł. Siedziałam w pokoju i rozmyślałam nad wszystkim co powiedział. 
Postanowiłam ruszyc dalej zobaczyc jak to będzie bez Roberta. 


Mijały dni i tygodnie a ja wciąż cierpiałam. Starałam się nie myślec o Robercie. Był już Listopad. W nowej szkole radziłam sobie całkiem dobrze. Poznałam nowych przyjaciół, w swoim wieku. Moje dziecko rosło i rosło. Mój brzuszek już był całkiem spory. Słyszałam od chłopaków z BvB z którymi ciągle utrzymywałam kontakt że Robert wziął wolne na kilka miesięcy i wyjechał do Polski. Mówili że znów jest szczęśliwy, że znów jest z Anią i że są szczęśliwi. W głębi serca ucieszyłam się że nie cierpi, ale bolało mnie to że już mnie nie kocha. Któregoś razu chłopaki z BvB zaprosili mnie na imprezę, dokładnie na kryty basen który wynajęli na kilka dni
. Zgodziłam się ponieważ dawno nie widziałam chłopaków. Gdy przyjechałam na miejsce wszyscy już tam byli. Bawiliśmy się cudownie, wszyscy się śmiali i chichotali . W pewnym momencie Mario wstał i ogłosił " Uwaga mam niespodziankę. Zobaczcie kto wrócił." Nagle moim oczom ukazał się Robert... z Anią. Coś mnie ukuło. Na początku Robert się rozglądał. Chyba mnie nawet nie zauważył ale w pewnej chwili jego wzrok spoczął na mnie. Zrobił zdziwioną minę, był speszony. Nagle puścił rękę Ani jakby poczuł się nieswojo. Nagle ktoś puścił muzykę, no i dobrze bo panowała martwa cisza. Mario podszedł do mnie i powiedział:
- Mogę prosic do tańca? 
- Oczywiście. 
Wstałam a gdy Robert na mnie znowu spojrzał i na mój brzuszek mało nie zemdlał.

Przez cały ten czas chyba zapomniał że będzie miał dziecko. Starałam się nie zwracac na niego uwagi. Bawiłam się szalałam tańczyłam. Po tym wszystkim strasznie się zmęczyłam. Poszłam po coś zimnego do picia. Gdy wyciągałam z lodówki colę odwróciłam się i ujrzałam za sobą Roberta.
Patrzał mi prosto w oczy. Przez długi czas panowała cisza.
- Dlaczego nie mówiłaś że już jest taki duży ? Twój brzuszek, nasze dziecko ? 
- Nie obchodziło cię to. Nie chciałam wracac do tego co było. Ruszyłam naprzód i jak widac ty też więc proszę zostaw mnie w spokoju i tak już mi jest wystarczająco ciężko.- powiedziałam i próbowałam przejśc, ale on mnie zatrzymał.
- Myślisz że mi jest łatwo ?
- Widzę że już się pozbierałeś.
- I tu się mylisz starałem się zapomniec, ale nie potrafię. 
- A Ania? - zapytałam.
- To tylko przykrywka dla paparazzi. - powiedział a ja spojrzałem na niego spod byka.
- Nie patrz tak na mnie, to był jej pomysł ona chce byc po prostu znowu znana. 
- Aha.. Chcesz czegoś jeszcze ode mnie?
- Tak.. Jakiej płci jest nasze dziecko ?
- Nie wiem, jutro idę na wizytę do ginekologa. Wtedy się dowiem. 
- Mogę go dotknąc? 
- Jeśli musisz. - powiedziałam ostro, ale w głębi serca chciałam żeby interesował się swoim dzieckiem. 
On uklęknął i zaczą dotykac mojego brzucha.
- Auu! Mocno kopie, będzie dobrym napastnikiem. - zachichotał Robert, a ja się uśmiechnęłam. Po chwili zaczął do niego mówic.
- Hej kochanie. Nawet nie wiesz jak twoja mamusia przez nas cierpisz. Ty ją kopiesz a ja ją ranię. Czemu my tak robimy co ? Tatuś jest skurwielem, będziesz musiał/a pomóc mamusi za mnie, bo jestem pewny że po tym wszystkim już NIGDY MNIE NIE POKOCHA. - powiedział ze smutkiem na twarzy po czym delikatnie pocałował mój brzuszek.

Posmutniałam. W moich oczach zebrały się łzy. W pewnym momencie...

______________________________________________________________________
Długo nie pisałam, ale za to dodaję długi rozdzialik. Miałam skręcony nadgarstek dlatego też nie pisałam, mam nadzieje że wybaczycie. 
2 kom= rozdział. 

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 22

- To pani Maja jest w ciąży ?
- Tak. Niech pan nie zadaje więcej głupich pytań tylko powie mi co się dzieje z moją dziewczyną !
- Dobrze już dobrze. Z racji tego że dopiero teraz dowiedzieliśmy się o ciąży pańskiej dziewczyny musimy zrobic nowe badania . Wybaczy mi pan, ale muszę iśc powiadomic o tym lekarza który zajmuje się panią Mają. - powiedział i zostawił mnie samego na korytarzu.
**Oczami Majki**
Nie chciałam żeby to wszystko się tak skończyło. Nie sądziłam że z Robertem to będzie koniec. Tego dnia gdy dowiedziałam się o jego wątpliwościach miałam już dośc wszystkiego.Zamknęłam się w pokoju na kilka dni. Nic nie jadłam, nie spałam, nie rozmawiałam z rodziną. Po kilku dniach musiałam w końcu wstac z łóżka. Tylko dlatego, ponieważ miałam wizytę u ginekologa. Robert jeszcze o tym nie wiedział. Miałam go poinformowac o tej wizycie tego samego dnia gdy zerwaliśmy. Jeszcze wtedy chciałam żeby to on towarzyszył mi przy pierwszej wizycie u lekarza. Chciałam żeby było jak w cudownym filmie, że para przychodzi do ginekologa, dziewczynie robią USG i oboje zaczynają płaczec patrząc na ich maleństwo. Jednak nie wyszło jak po mojej myśli. Jak zawsze coś musiało się spieprzyc. Nikomu nie powiedziałam o tej wizycie. Nie chciałam by był tam ze mną ktoś inny niż Lewy. Poszłam więc sama. Złapałam busa do Dortmundu. Od przystanku miałam kilka przecznic do kliniki najlepszego ginekologa w mieście. Szłam powoli nie zważając na to gdzie idę. Stanęłam przed pasami, wyświetliło mi się zielone światełko, a więc ruszyłam na przód. Nie patrzałam przed siebie. Szłam i myślałam o wszystkim. Gdy tylko przekroczyłam trzeci pas usłyszałam tylko pisk opon. Później leżałam już na ulicy. Nie wiele pamiętam. Straciłam przytomnośc. Gdy się ocknęłam byłam już w szpitalu, a przy mnie siedział Robert. Właśnie wtedy zrozumiałam że byłam o krok od śmierci. Cieszyłam się że przy mnie siedzi nie kto inny jak Robert. Spojrzałam na chłopaka całującego moją dłoń. Odezwałam się. Od od razu podniósł wzrok na mnie, a ja zobaczyłam że płacze. Jego pierwszym słowem było "przepraszam". Nie umiałam mi nie wybaczyc. Chciałam na niego wrzeszczec ale nie mogłam. Bałam się że znów go stracę. Tęskniłam za nim bardzo.
Nie mogłam mówic. Wydukałam słowo " tęskniłam" a on wpił się w moje usta. Tego właśnie mi brakowało. Jego bliskości, dotyku, pocałunków. Ta chwila nie trwała jednak długo. Byłam strasznie zmęczona i obolała. Szybko zasnęłam. Nie spałam długo. Po chwili obudziły mnie pielęgniarki.
- Maja? Zabieramy cię na kolejne badania.
- Czy to konieczne ? - zapytałam.
- Tak. Musimy sprawdzic stan zdrowia twojego dziecka. - powiedziała i pogłaskała mnie po głowie.
Zabrali mnie do gabinetu jakiegoś ginekologa i zrobili USG.
- Z pani córeczką wszystko w porządku.
Zaczęłam płakac.
- Co się stało ? - zapytał ginekolog.
- Będę miała córeczkę !
- To pani pierwsza wizyta ?
- Tak. Dzisiaj miałam miec pierwszą wizytę. Tak się cieszę.
Znów zalałam się łzami.
- I jest tak jak zaplanowano. Pani córeczka jest zdrowa. Jest to pierwszy miesiąc ciąży. Wszystko przebiega doskonale. Chcę pani by zawołac szczęśliwego ojca ?
- Tak poproszę.
Po chwili zauważyłam że do sali wchodzi Robert. Złapałam go za rękę i znów zaczęłam płakac.
On Usiadł koło mnie i ucałował mnie w czoło.
- Co się stało skarbie ??
Nic nie odpowiedziałam tylko mu wręczyłam zdjęcie usg.
Spojrzałam na twarz Roberta. Po jego policzkach zaczęły płynąc łzy.
- Będziemy mieli córeczkę. - powiedziałam, a on zaczął jeszcze bardziej płakac.
Gdy zobaczyłam jak płacze miałam ochotę go przytulic. Próbowałam wstac. Usiadłam i powoli zaczynałam wstawac. Wystawiłam ręce ku lewemu i upadłam. On mnie złapał. Podniósł i wziął na ręce. Przytulił mnie mocno a ja wtuliłam się w jego tors.
- Kocham cię. - powiedział i mnie pocałował.
- Ja ciebie też. Proszę nie zostawiaj mnie samej. Tak bardzo cię proszę. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Nigdy. Już nigdy. Przepraszam.
Staliśmy tak przytuleni aż w końcu do gabinetu przyszedł lekarz.
- O widzę, że dobre wiadomości zostały już przekazane. - powiedział i usiadł. Spojrzał na Roberta i zrobił zdziwioną minę, ale po chwili się uśmiechnął.
- Pan też będzie nam mówił że to co jest pomiędzy nami jest nie odpowiedzialne ?- zapytał zapłakany Lewy.
- Nie skądże. Jak byłem młodszy też byłem w takiej sytuacji.
- Tak ? - zapytałam zdziwiona. - Opowie nam pan ? Naprawdę chcemy spróbowac. Mamy nadzieje że są w ogóle jakieś szanse.
- Oczywiście że są. 10 lat temu poznałem dziewczynę. Miała 15 lat a ja 23. Nasza historia jest trochę inna, bardziej dramatyczna. Poznałem ją w strasznych okolicznościach.
- Jakich ? - zapytał Robert.
- Mój kumpel miał wieczór kawalerski. Zaprosił mnie i kilku innych kumpli na imprezę. Poszliśmy do night clubu. Siedzieliśmy, piliśmy, bawiliśmy się z tancerkami. W pewnym momencie na scenę wyszła jakaś młoda piękna dama. Na imię jej było Julia. Była piękna, zgrabna i bardzo młoda. Dziewczyna zaczęła się rozbierac i tańczyc. Nie mogłem na to patrzec. Była nieziemsko seksowna. Moi kumple dotykali ją wszędzie, a mnie aż bolało jak patrzałem na twarz Julii. W oczach miała jezioro łez. Była przerażona. Wrzeszczałem na kumpli gdy posuwali się za daleko. W pewnym momencie dziewczyna zbiegła ze sceny i wyszła z budynku w samej bieliźnie. Nie myśląc ani sekundy udałem się za nią. Stała zapłakana i zmarznięta w kącie przy śmietnikach.
" Proszę, nie rób mi nic" powiedziała. Było mi jej strasznie żal. Zdjąłem swoją kurtkę i podszedłem bliżej. Założyłem ją na jej bezbronne ramiona i zapytałem " Co ty tu robisz ?" . Opowiedziała mi historię swojego życia. Jej rodzice byli alkoholikami. Bała się na codzień wracac do domu. Pracowała w tym klubie by miec pieniądze na jedzenie i ubrania. Zależało jej na nauce. Chciała się wyrwac z tego domu. Składała pieniądze by wynieśc się z tej patologii. Miała dopiero 15 lat. Gdy usłyszałem tą historię zacząłem płakac. Zaproponowałem jej nocleg.Obiecałem że jej nawet nie dotknę. Dziewczyna nie miała za bardzo wyboru. Pojechała ze mną do mieszkania. Zaprzyjaźniłem się z nią. Stopniowo się w niej zakochiwałem. Po kilku miesiącach wyznałem jej miłośc. Była taka młoda. Nie chciałem jej ranic. Nasza miłośc kwitła. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...
- Byłem ? -zapytałam zdziwiona.
- Tak. Julia umarła. Tuż po tym jak się jej oświadczyłem dowiedzieliśmy się, że Julka ma białaczkę. - mówiąc to zaczął płakac.
- Tak bardzo chciałem aby to był tylko sen, tak bardzo nie chciałem jej stracic.  Miała wtedy dopiero 18 lat.  Przez całą chorobę byłem przy niej. Cieszyliśmy się każdą wspólną chwilą. Niestety któregoś dnia Julka postanowiła przestac się leczyc. I tak już było pewne że umrze. Chciała przeżyc te ostatnie chwile jej życia w pełni żywa. Chciała te wszystkie chwile spędzic ze mną. Nie trwało to jednak długo. Po zaledwie miesiącu zakończyła swoje życie. Mogłem się nią nacieszyc tylko przez te 4 lata spędzone razem. Jeszcze przed jej śmiercią żeby upieczętowac naszą miłośc wzięliśmy ślub. Już wtedy była znacznie osłabiona...- Zaczął płakac. - Tak bardzo za nią tęsknie. Minęło już 6 lat od jej śmierci a ja wciąż nie mogę o niej zapomniec. Nie potrafię spojrzec już na inną kobietę, chcę żeby moja Julia wróciła. Po jej śmierci zostałem w Dortmundzie. Przyjechaliśmy tu bo właśnie tu są najlepsi lekarze. Postanowiłem zostac. Codziennie odwiedzam jej grób. Została pochowana tu na jej własne życzenie. Dobrze wiedziała że tu zostanę i będę ją odwiedzał.
Ja i Robert zaczęliśmy płakac. Spojrzeliśmy na siebie błagalnym wzrokiem. Wtuliłam się ponownie w jego tors. Lekarz otarł łzy i powiedział:
- Tak więc nie traccie czasu na jakieś zbędne kłótnie i sprzeczki. Życie jest podchwytliwe, może nas zabrac w najmniej oczekiwanym momencie. 
W tym momencie zrozumiałam, że nie ważne jest to co ludzie myślą ważne jest to co jest pomiędzy nami. Kocham Roberta i to z nim chcę byc przez resztę życia. 
- Kocham cię !- powiedział Robert. 
- I nie chcę cię nigdy stracic. - dodał. 
Ja nic nie odpowiedziałam tylko go pocałowałam. 
- Też kiedyś byliśmy tacy zakochani i przerażeni.Powodzenia wam życzę w rozkwitaniu waszego związku. Przyszły jakieś pielęgniarki i zaprowadziły mnie do mojej sali. Robert cały czas trzymał mnie za rękę. 
- Przepraszam siostrę. Ile ja tu jeszcze zostanę?
- Nie długo. Do wieczora najdłużej. Doktor sprawdzi jeszcze twoje wszystkie wyniki i jeśli wszystko będzie ok będziesz mogła wracac do domu. 
Położyłam się w łóżku i odpoczywałam. Robert ciągle siedział przy mnie. W pewnym momencie zawołała go jedna z trzech stojących niedaleko mojego łóżka pielęgniarka. Zaczęła się do niego przystawiac na moich oczach. Macała jego mięśnie. Starałam się nie wybuchnąc. Ufałam Robertowi. W pewnym momencie usłyszałam jak pani piguła mówi do Lewgo:
- Co taki przystojny mężczyzna robi tu z siostrą, czemu rodzice nie mogli zostac. Może się umówimy ? 
Zauważyłam że Robert zrobił się cały czerwony ze złości. 
- To nie jest moja siostra ! To moja narzeczona. Proszę się ode mnie i od niej odczepic. Kocham ją i tylko z nią chcę byc, dlaczego nikt nie potrafi tego zrozumiec ?! - powiedział i podszedł do mnie. 
Pocałował mnie i powiedział :
- Przepraszam kochanie że musiałaś byc świadkiem tej sytuacji. 
- Nie szkodzi. Bardzo dobrze sobie poradziłeś z tą panią - powiedziałam i skarciłam pielęgniarkę wzrokiem. Ona ze zdenerwowaniem na twarzy wyszła z sali. 
Już zaledwie o 16 były moje wyniki. Nic konkretnego mi się nie stało. Kilka siniaków i lekki wstrząs mózgu. Lekarz zalecił mi nie ruszanie się z domu przez jakiś tydzień. Szkoda bo to był właśnie ostatni tydzień wakacji. Za zaledwie kilka dni miałam zaczynac szkołę. Nie wiem jak będziemy w stanie pogodzic nasze życie prywatne ze szkołą, meczami, wyjazdami Roberta do Polski.  Trzeba będzie to wszystko przetrwac. 
________________________________________________________________________
Oto kolejny rozdział. Już 22, ale to szybko leci ;D Mam nadzieje że jeszcze to czytacie i nie pisze sama dla siebie ;D Zróbmy tak : Wszyscy którzy czytają niech skomentują ten rozdział. Chcę zobaczyc ile was wszystkich jest, oczywiście jeśli nie będzie żadnego problemu ;P 

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 21

**Oczami Roberta**

Następnego ranka gdy Majka poszła pod prysznic siedziałem w jej pokoju i oglądałem wszystkie zdjęcia przyczepione na ścianie i plakaty. Niby to normalne wśród nastolatek, ale wtedy po raz pierwszy zrozumiałem co oznacza ta różnica wieku między nami. Pod nieobecnośc dziewczyny zadzwoniłem do Marco. On zawsze wiedział jak mi doradzic. Sam jest zakochany w 18 latce i ma z nią dziecko.
- Hej Maco. Potrzebuje pomocy. 
- Jasne co cię gnębi przyjacielu ? 
- Bo wiesz.... Byłem bardzo szczęśliwy, że ciocia Mai zaakceptowała nasz związek i całą tą ciąże. 
Wczoraj jeszcze wszystkiego się bałem i byłem pewien co do swoich uczuc do Majki i pragnienia dziecka. Dzisiaj już niczego nie wiem. Ta cała sprawa z rodziną Majki, ciążą i zaręczynami, wszystko dzieje się za szybko. Zrozumiałem właśnie teraz że jestem jeszcze młody i życie przede mną. Kocham Majkę ale nie jestem jednak gotowy na zostanie ojcem i mężem....
Nie skończyłem jednak mojej kwestii gdyż zobaczyłem że za mną stoi i płacze Majka. 
- To nie tak jak myślisz skarbie. - powiedziałem i rozłączyłem rozmowę z Marco. 
- Nie ? A jak ? Z tego co usłyszałam chcesz mnie zostawic ! 
- Nie, to nie tak . - powiedziałem próbując ją przytulic. Maja jednak mnie odepchnęła dośc mocno bym upadł na łóżko. 
- Mogłam się spodziewac tego po tobie że chcesz mnie tylko wykorzystac ! A ja głupia dałam się nabrac na twoje czułe słówka. Co więcej oddałam się tobie. Nie dlatego że jesteś przystojny i sławny. Oddałam ci się z miłości. Myślałam że to dziecko które noszę w sobie jest owocem naszej miłości, ale widzę że jednak jest ono owocem twojego niezaspokojonego męskiego podniecenia. 
- Majka ! Kocham cię i to dziecko. Proszę daj mi to wyjaśnic - Krzyczałem . 
- Wypierdalaj stąd ! Teraz ! Nie chcę cię już nigdy na oczy widziec ! Słyszałeś ?! Wypierdalaj. - Krzyczała zapłakana Majka. 
Bardzo mnie bolało że tak zraniłem Majkę. Nie mogłem już jednak nic zrobic. Wziąłem tylko swoje rzeczy i ruszyłem w stronę drzwi. Na odchodne powiedziałem do Majki :
- Przepraszam. 


Nie mogłem znaleźc lepszych słów. Przy wyjściu smutno spojrzałem na płaczącą Maję. Nie chciałem żeby to wszystko się tak kończyło ! Żałowałem swoich wszystkich słów. A najbardziej tego że zwątpiłem w miłośc do Majki i dziecka. Dopiero gdy ich straciłem zrozumiałem że są oni jedyną rzeczą w życiu która mnie trzyma. Dają mi nadzieję, siłę i wiarę, a ja ich odrzuciłem. 
Wróciłem do domu załamany. Nie potrafiłem o niczym innym myślec. Nie spałem, nie jadłem, nie wychodziłem z domu i tak przez kilka dni. Próbowałem dzwonic do Mai lecz ona nie odbierała. Martwiłem się o nią. Tęskniłem, płakałem, kochałem. Chciałem żeby wszystko było jak dawniej. Dlaczego znów musiałem coś spieprzyc ?! 
Minął tydzień od kiedy pokłóciłem się z Majką. Od tamtej pory nie zamieniłem z nią żadnego słowa. Przez ten tydzień nie wychodziłem też z domu. Nie chodziłem na treningi. Nie obchodziło mnie to teraz. Jednak dzisiaj miała odbyc się ważna konferencja prasowa, więc musiałem się jakoś pozbierac i ruszyc do centrum handlowego. 
Gdy dotarłem wszyscy już na mnie czekali. Usiedliśmy przy stolikach wzięliśmy mikrofony w ręce i czekaliśmy na pytania. Najwięcej pytań było o mnie i Majkę. 
- Jak poznałeś swoją nową wybrankę ?
- Bardzo zabawna historia. 



-Poznałem ją po meczu. Był to jej pierwszy mecz na żywo. Nie znała ona ani zasad, ani drużyn ani zawodników. Przyszła na mecz tylko dla rodziny. To był prezent dla niej od nich. Nie wiedzieli jednak że ona za tym nie przepada. Po meczu gdy wszyscy kibice wyszli ja również ruszyłem do wyjścia. Zetknąłem się z pewną piękną dziewczyną. Miała w oczach pełno miłości i ciepła. Już wtedy zacząłem coś świrowac. Niestety dziewczyna na mnie zaczęła naskakiwac, krzyczała że nie umiem chodzic. Oczywiście nie wiedziała nawet kim jestem i to było najcudowniejsze.  Na przeprosiny wręczyłem jej vipowski bilet na mecz. 
- Jak wam się teraz układa?
Gdy usłyszałem to pytanie zacząłem płakac. 
- Jestem gnojkiem. Wielkim frajerem. Zniszczyłem to co było piękne...
Chciałem mówic dalej ale nagle zadzwonił mój telefon. Normalnie to bym nie odebrał ale zauważyłem że dzwoni Majka. Strasznie się ucieszyłem. Radośc nie trwała długo. 
Dzwonili jej wujkowie. Zawiadomili oni mnie o przykrym wypadku Majki. Dziewczynę potrącił samochód. Gdy to usłyszałem moje oczy napełniły się łzami. Załamałem się. Wstałem z miejsca i zacząłem biec. Wsiadłem w Auto i pojechałem do szpitala. Na miejscu byłem już zaledwie po kilku minutach. Pobiegłem do recepcji. Tam skierowali mnie do sali 234. Wbiegłem do tej sali jak szalony i zobaczyłem moją kochaną Majkę podłączoną do kroplówki i jakiś maszyn. Podbiegłem i uklęknąłem. Zacząłem ryczec jak dziecko i krzyczec w niebo głosy 
- Dlaczego ona?! Dlaczego ?! Przepraszam skarbie ! Przepraszam. 
Płakałem wtulając się w jej rękę.
- Auuu! 
Usłyszałem jęk i spojrzałem w górę. 
To była Maja. Otworzyła oczy i patrzyła na mnie. Oblałem ją uściskami. Pocałowałem ją namiętnie i zapomniałem o wszystkim. Wszystko co sprawiało że drżałem, że się bałem, że płakałem, że czułem się słaby nagle odeszło. Została tylko miłośc. 
Gdy oderwałem się od Majki spojrzałem w jej piękne oczy.
- Przepraszam. Zrozumiem jeśli mnie już nie będziesz chciała widziec, ale naprawdę popełniłem błąd wybaczysz mi ?! Proszę ! Kocham cię, tak bardzo cię kocham i nie chcę cie stracic ! 
Znów zacząłem płakac. Ona otarła mi łzy swoją dłonią i powiedziała :
- Tęskniłam. 
To słowo spowodowało że moje serce zaczęło bic szybciej i mocniej. 
Pocałowałem ją znów, pieściłem dłonią jej policzki i odgarniałem czarne włosy spadające na piękną twarz. Majka po chwili zasnęła. Wyszedłem z sali by orozmawiac z jakimś lekarzem na temat stanu zdrowia mojej dziewczyny. 
- Doktorze ?1 Mogę pana na chwilę prosic ? - zaczepiłem pierwszego lepszego lekarza. 
- O panie Robercie, co pan tu robi ?
- Odwiedzam dziewczynę. Miała wypadek. 
- Przykro mi, nie trafiła tu pani Ania. Może pan pomylił szpitale. - powiedział.
- Nie Ania ! Majka ! Nie słyszał pan jeszcze że to już zakończony rozdział ? Majka Kowalska ? Nie kojarzy pan ? 
- Trafiła do nas w ostatnim czasie tylko jedna Majka. Ale to nie o tą panu chyba chodzi bo ona ma 16 lat... 
Nie dokończył.
- Tak to ona ! To moja dziewczyna..
- Panie Robercie pan oszalał?
- Nie przyszedłem tu by wysłuchiwac jakiś zażaleń i wyrzutów. Moja dziewczyna jest po wypadku i jestem ciekaw jej stanu proszę mnie natychmiast poinformowac o jej stanie zdrowotnym.
- No już dobrze. A więc pani Maja ma bardzo stłuczone kości. Nie jest to jednak nic poważnego i lekki wstrząs mózgu. 
- A co z dzieckiem ?! 
- To pani Maja jest w ciąży ?! - zapytał zdziwiony .
CIĄG DALSZY NASTĄPI !
________________________________________________________________________
2 kom = kolejny rozdział.
Mam nadzieje że się spodoba.