Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 21

**Oczami Roberta**

Następnego ranka gdy Majka poszła pod prysznic siedziałem w jej pokoju i oglądałem wszystkie zdjęcia przyczepione na ścianie i plakaty. Niby to normalne wśród nastolatek, ale wtedy po raz pierwszy zrozumiałem co oznacza ta różnica wieku między nami. Pod nieobecnośc dziewczyny zadzwoniłem do Marco. On zawsze wiedział jak mi doradzic. Sam jest zakochany w 18 latce i ma z nią dziecko.
- Hej Maco. Potrzebuje pomocy. 
- Jasne co cię gnębi przyjacielu ? 
- Bo wiesz.... Byłem bardzo szczęśliwy, że ciocia Mai zaakceptowała nasz związek i całą tą ciąże. 
Wczoraj jeszcze wszystkiego się bałem i byłem pewien co do swoich uczuc do Majki i pragnienia dziecka. Dzisiaj już niczego nie wiem. Ta cała sprawa z rodziną Majki, ciążą i zaręczynami, wszystko dzieje się za szybko. Zrozumiałem właśnie teraz że jestem jeszcze młody i życie przede mną. Kocham Majkę ale nie jestem jednak gotowy na zostanie ojcem i mężem....
Nie skończyłem jednak mojej kwestii gdyż zobaczyłem że za mną stoi i płacze Majka. 
- To nie tak jak myślisz skarbie. - powiedziałem i rozłączyłem rozmowę z Marco. 
- Nie ? A jak ? Z tego co usłyszałam chcesz mnie zostawic ! 
- Nie, to nie tak . - powiedziałem próbując ją przytulic. Maja jednak mnie odepchnęła dośc mocno bym upadł na łóżko. 
- Mogłam się spodziewac tego po tobie że chcesz mnie tylko wykorzystac ! A ja głupia dałam się nabrac na twoje czułe słówka. Co więcej oddałam się tobie. Nie dlatego że jesteś przystojny i sławny. Oddałam ci się z miłości. Myślałam że to dziecko które noszę w sobie jest owocem naszej miłości, ale widzę że jednak jest ono owocem twojego niezaspokojonego męskiego podniecenia. 
- Majka ! Kocham cię i to dziecko. Proszę daj mi to wyjaśnic - Krzyczałem . 
- Wypierdalaj stąd ! Teraz ! Nie chcę cię już nigdy na oczy widziec ! Słyszałeś ?! Wypierdalaj. - Krzyczała zapłakana Majka. 
Bardzo mnie bolało że tak zraniłem Majkę. Nie mogłem już jednak nic zrobic. Wziąłem tylko swoje rzeczy i ruszyłem w stronę drzwi. Na odchodne powiedziałem do Majki :
- Przepraszam. 


Nie mogłem znaleźc lepszych słów. Przy wyjściu smutno spojrzałem na płaczącą Maję. Nie chciałem żeby to wszystko się tak kończyło ! Żałowałem swoich wszystkich słów. A najbardziej tego że zwątpiłem w miłośc do Majki i dziecka. Dopiero gdy ich straciłem zrozumiałem że są oni jedyną rzeczą w życiu która mnie trzyma. Dają mi nadzieję, siłę i wiarę, a ja ich odrzuciłem. 
Wróciłem do domu załamany. Nie potrafiłem o niczym innym myślec. Nie spałem, nie jadłem, nie wychodziłem z domu i tak przez kilka dni. Próbowałem dzwonic do Mai lecz ona nie odbierała. Martwiłem się o nią. Tęskniłem, płakałem, kochałem. Chciałem żeby wszystko było jak dawniej. Dlaczego znów musiałem coś spieprzyc ?! 
Minął tydzień od kiedy pokłóciłem się z Majką. Od tamtej pory nie zamieniłem z nią żadnego słowa. Przez ten tydzień nie wychodziłem też z domu. Nie chodziłem na treningi. Nie obchodziło mnie to teraz. Jednak dzisiaj miała odbyc się ważna konferencja prasowa, więc musiałem się jakoś pozbierac i ruszyc do centrum handlowego. 
Gdy dotarłem wszyscy już na mnie czekali. Usiedliśmy przy stolikach wzięliśmy mikrofony w ręce i czekaliśmy na pytania. Najwięcej pytań było o mnie i Majkę. 
- Jak poznałeś swoją nową wybrankę ?
- Bardzo zabawna historia. 



-Poznałem ją po meczu. Był to jej pierwszy mecz na żywo. Nie znała ona ani zasad, ani drużyn ani zawodników. Przyszła na mecz tylko dla rodziny. To był prezent dla niej od nich. Nie wiedzieli jednak że ona za tym nie przepada. Po meczu gdy wszyscy kibice wyszli ja również ruszyłem do wyjścia. Zetknąłem się z pewną piękną dziewczyną. Miała w oczach pełno miłości i ciepła. Już wtedy zacząłem coś świrowac. Niestety dziewczyna na mnie zaczęła naskakiwac, krzyczała że nie umiem chodzic. Oczywiście nie wiedziała nawet kim jestem i to było najcudowniejsze.  Na przeprosiny wręczyłem jej vipowski bilet na mecz. 
- Jak wam się teraz układa?
Gdy usłyszałem to pytanie zacząłem płakac. 
- Jestem gnojkiem. Wielkim frajerem. Zniszczyłem to co było piękne...
Chciałem mówic dalej ale nagle zadzwonił mój telefon. Normalnie to bym nie odebrał ale zauważyłem że dzwoni Majka. Strasznie się ucieszyłem. Radośc nie trwała długo. 
Dzwonili jej wujkowie. Zawiadomili oni mnie o przykrym wypadku Majki. Dziewczynę potrącił samochód. Gdy to usłyszałem moje oczy napełniły się łzami. Załamałem się. Wstałem z miejsca i zacząłem biec. Wsiadłem w Auto i pojechałem do szpitala. Na miejscu byłem już zaledwie po kilku minutach. Pobiegłem do recepcji. Tam skierowali mnie do sali 234. Wbiegłem do tej sali jak szalony i zobaczyłem moją kochaną Majkę podłączoną do kroplówki i jakiś maszyn. Podbiegłem i uklęknąłem. Zacząłem ryczec jak dziecko i krzyczec w niebo głosy 
- Dlaczego ona?! Dlaczego ?! Przepraszam skarbie ! Przepraszam. 
Płakałem wtulając się w jej rękę.
- Auuu! 
Usłyszałem jęk i spojrzałem w górę. 
To była Maja. Otworzyła oczy i patrzyła na mnie. Oblałem ją uściskami. Pocałowałem ją namiętnie i zapomniałem o wszystkim. Wszystko co sprawiało że drżałem, że się bałem, że płakałem, że czułem się słaby nagle odeszło. Została tylko miłośc. 
Gdy oderwałem się od Majki spojrzałem w jej piękne oczy.
- Przepraszam. Zrozumiem jeśli mnie już nie będziesz chciała widziec, ale naprawdę popełniłem błąd wybaczysz mi ?! Proszę ! Kocham cię, tak bardzo cię kocham i nie chcę cie stracic ! 
Znów zacząłem płakac. Ona otarła mi łzy swoją dłonią i powiedziała :
- Tęskniłam. 
To słowo spowodowało że moje serce zaczęło bic szybciej i mocniej. 
Pocałowałem ją znów, pieściłem dłonią jej policzki i odgarniałem czarne włosy spadające na piękną twarz. Majka po chwili zasnęła. Wyszedłem z sali by orozmawiac z jakimś lekarzem na temat stanu zdrowia mojej dziewczyny. 
- Doktorze ?1 Mogę pana na chwilę prosic ? - zaczepiłem pierwszego lepszego lekarza. 
- O panie Robercie, co pan tu robi ?
- Odwiedzam dziewczynę. Miała wypadek. 
- Przykro mi, nie trafiła tu pani Ania. Może pan pomylił szpitale. - powiedział.
- Nie Ania ! Majka ! Nie słyszał pan jeszcze że to już zakończony rozdział ? Majka Kowalska ? Nie kojarzy pan ? 
- Trafiła do nas w ostatnim czasie tylko jedna Majka. Ale to nie o tą panu chyba chodzi bo ona ma 16 lat... 
Nie dokończył.
- Tak to ona ! To moja dziewczyna..
- Panie Robercie pan oszalał?
- Nie przyszedłem tu by wysłuchiwac jakiś zażaleń i wyrzutów. Moja dziewczyna jest po wypadku i jestem ciekaw jej stanu proszę mnie natychmiast poinformowac o jej stanie zdrowotnym.
- No już dobrze. A więc pani Maja ma bardzo stłuczone kości. Nie jest to jednak nic poważnego i lekki wstrząs mózgu. 
- A co z dzieckiem ?! 
- To pani Maja jest w ciąży ?! - zapytał zdziwiony .
CIĄG DALSZY NASTĄPI !
________________________________________________________________________
2 kom = kolejny rozdział.
Mam nadzieje że się spodoba.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział 20.

Biegliśmy i biegliśmy, nie zatrzymując się. W pewnym momencie stanęłam. Usiadłam na ziemi i zaczęłam płakac. Zmartwiony Robert podszedł do mnie i usiadł koło mnie.
- Co się stało kochanie ?
- Boję się. Boję się tego wszystkiego. Mam dopiero 16 lat. Jestem w ciąży i do tego się zaręczyłam. Ciotka nic o tym nie wie. Moim chłopakiem jest 25-letni najlepszy na świecie piłkarz. Kocham go bardzo i tego się boję.
- Boisz się mnie kochac?- zapytał zdziwiony. 
- Tak. Boję się, że mnie zostawisz dla innej. Możesz miec każdą. Piosenkarkę, modelkę, sportsmenkę, aktorkę, siatkarkę, kogo tylko chcesz. 
- Ale chcę tylko ciebie. To że masz 16 lat to jest cudowne. Wiek nie ma znaczenia. Jestem w tobie zakochany po uszy. Gdybym miał cię teraz stracic chyba bym umarł. Bez ciebie ciężko mi przeżyc jeden zwykły dzień. Ciągle myślę o tobie i tęsknię gdy ciebie nie ma. Twoja ciąża to najlepsze co mogło mi się przytrafic skarbie. Wiem że cierpisz że się boisz, mi też nie jest łatwo. Wszyscy wokół wciąż mi powtarzają że to nieodpowiedzialne z mojej strony, że cię wykorzystuje, że jesteś jeszcze dzieckiem , że jestem pedofilem bo się w tobie zakochałem. W życiu nie ma lekko. Dobrze o tym wiesz. Dlatego jestem tu, żeby pomóc ci w tych trudnych chwilach. Staram się ciebie wspierac bo tylko to nam pozostało. Pokażmy ludziom co oznacza miłośc, pokażmy że to co jest pomiędzy nami to nie przelotne uczucie, otwórzmy im oczy. Wskażmy im to czego nie mogą dojrzec. Pomóżmy im zrozumiec znaczenie i siłę prawdziwej miłości. - powiedział Robert a ja jeszcze bardziej się rozpłakałam. Beczałam jak głupia. W jego oczach widziałam tyle miłości i ciepła które przycmiewały cały ból i strach.
-Dziękuje ci boże za to że to jego kocham i to on jest tym jedynym. - powiedziałam po czym pocałowałam ukochanego. Robert wstał, podniósł mnie i zaczął czule całowac. Szliśmy spacerkiem do domu mojej ciotki. Gdy byliśmy już przecznicę od domu w którym mieszkam powiedziałam do Lewego:
- Dziś jest ten dzień Robert. 
- Jaki ?- zapytał zdziwiony.
- Czas zawiadomic moją rodzinę o tym wszystkim. 
Wziął głęboki oddech po czym powiedział :
- Ok. Ale nie pójdziesz tam sama. Jesteśmy w tym razem. Pamiętaj razem na zawsze. - splótł nasze dłonie i pocałował mnie. Powolnym krokiem ruszyliśmy do domu. Mijaliśmy powoli duże i małe domki aż w końcu doszliśmy na miejsce. Stanęłam przed drzwiami i obróciłam się w stronę Roberta który stał, trzęsąc się za mną. 
- Bez względu na wszystko. Razem mimo wszystko ! - powiedział. Weszliśmy do domu. 
Wzięłam jeszcze jeden głęboki wdech i weszłam do salonu w którym przesiadywała cała rodzina. 
- Muszę wam kogoś przedstawic i coś ogłosic. 
W pokoju stało się poważnie. Nikt się nie odezwał. 
Weszłam do przed pokoju w którym wciąż stał Robert i złapałam go za dłoń, po czym poprowadziłam za sobą do salonu.
- Jak pewnie wiecie to jest Robert -powiedziałam wciąż trzymając chłopaka za dłoń.
- Lewandowski ! O mój boże ! - krzyczał wujek. 
- Wujku, proszę usiądź. Musimy wam coś ogłosic. 
Mężczyzna posłusznie wrócił na swoje miejsce. 
- Robert i ja, jakby to powiedziec jesteśmy parą - powiedziałam spoglądając na mojego chłopaka.
Wszyscy nagle zbledli . 
- Majka ! On jest od ciebie o 9 lat starszy ! - krzyczała ciotka.
Gdy zobaczyłam ich reakcję na mojego nowego chłopaka to spodziewałam się co będzie gdy usłyszą resztę informacji. 
- Ciociu proszę, to jeszcze nie wszystko.
Złapałam jedną ręką za dłoń Roberta a drugą za brzuch. Spojrzałam na lekko wystający brzuszek a potem na Roberta. Chłopak ukrywał swoje poddenerwowanie bardzo skutecznie, ale ja widziałam jak bardzo się boi. 
- Jesteś w ciąży ?! - wykrzyczał wujek , a ciotka omal nie zemdlała. 
- Proszę na nią nie krzyczec. 
- Nie wypowiadaj się pedofilu - krzyczał wujek.
- Kocham Majkę ! Nigdy nikogo tak nie kochałem. Boję się strasznie co może z tego wszystkiego wyniknąc, ale chcę spróbowac. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Maja jest cudowną przepiękną dziewczyną i nosi moje dziecko. Straciła w swoim życiu wiele więc proszę nie wyrzucajcie jej. Jeśli straci jeszcze was nie będzie z nią dobrze. Nie warto . Dajcie nam szansę. Proszę tak badzo ją kocham. - Robert się rozpłakał i wtulił się w moje ramiona. Ja też zaczęłam płakac. 
- Kochanie to może byc nasze ostatnie spotkanie- powiedział, a ja się załamałam. Rzeczywiście tak mogłoby się stac. Robert opadł na kolana, ja zaraz po nim. Przytulałam go jak tylko mocno mogłam. Bolało mnie że tak cierpi przeze mnie. 
Ciotka z wujkiem wyszli na dwór. Nie wiem czy chcieli ochłonąc czy porozmawiac o tym wszystkim. Wszystko mi jedno. Ja chcę byc tylko do końca życia z moim chłopakiem. Czy to tak wiele? 
Po 10 minutach moja rodzina wróciła.
- Usiądzcie- polecił wujek. 
Posłusznie udaliśmy się na wskazane przez wujka miejsca na kanapie. Złapałam Roberta za dłoń i zamknęłam oczy. Cokolwiek miało się teraz stac chciałam żeby Robert był do końca ze mną. 
- Widzę waszą miłośc. Widzę że to jest poważne. To nie powinno się nigdy stac. Wy nie powinniście byc razem...
Na te słowa wybuchłam płaczem. Skryłam się w ramieniu Lewego, a on pocałował mnie w czoło i powiedział:
- Nie ważne co się teraz stanie , pamiętaj że zawsze cię będę kochał. 
- Dajcie mi dokończyc. Stało się to co się stało. Czasu nie cofniemy. Od tych kilku miesięcy widzę na twarzy Majki uśmiech, co było rzadkim zjawiskiem po śmierci rodziców i babci.Widzę że to właśnie ty sprawiasz że Maja jest szczęśliwa. Chcę dla niej tego szczęścia. Po tobie Robercie widac że bardzo kochasz naszą małą Majkę. Boję się tylko że to zepsuje ci karierę a Majce życie.
- Wie pani co ? Bardzo kocham Majkę. I wie o tym już cały świat. Wiadomości o tym ciągle wspomnają że zakochałem się w nastolatce i że jest to bardzo poważny związek. Ci co go nie akceptują nie rozumieją prawdziwej miłości. A co do Majki, staram się ją uchronic przed kamerami, wscipskimi dziennikarzami itp. 
- Dajemy waszemu związkowi szansę dlatego że wiemy że jesteś porządnym facetem i nie skrzywdzisz naszej Majki i widzimy miłośc tryskającą od was wielkimi promieniami. Gdy urodzi się maluch może będzie jeszcze więcej miłości, o ile to możliwe - zażartowała ciocia. 
- Może kiedyś dojdzie do ślub między wami, kto wie . - powiedział wujek.'
- Aaa. No i apropo  ślubu. - powiedziałam i wskazałam na moją dłoń.
- Czy to pierścionek zaręczynowy ? - zapytała zdziwiona ciocia.
- Tak - odparłam szczęśliwa. - Rober mi się dzisiaj oświadczył, ale nie byle jak tylko spektakularnie. - powiedziałam i dałam buziaka w policzek Robertowi. 
- Widzę że ten związek traktujecie bardzo poważnie, my też będziemy go za taki uważali. Mam nadzieję, że będziecie już razem do końca, że nic nie złamie waszej miłości. - powiedziała ciocia i przytuliła nas. 
- To ja się już będe zbierał skarbie. - powiedział Lewy a ja posmutniałam. Zauważyła to moja ciocia. 
- Może zostaniesz dzisiaj na noc? - zaproponowała.
Gdy to usłyszałam omal nie zemdlałam ze szczęścia. Spojrzałam na moją ciotkę i nie mogłam w to uwierzyc.
- No co ? Pomiędzy wami więcej się nie może wydarzyc niż się wydarzyło więc co mi szkodzi dac ci tę odrobinę szczęścia. 
Po tych słowach rzuciłam się cioci na szyję. 
Potem zmieniłam kierunek i ucałowałam namiętnie Roberta.
________________________________________________________________
CIĄG DALSZY  NASTĄPI. Dzisiaj dodaję już 20 rozdział. Może nie jest za długi ale zawsze coś. Mam nadzieję że się spodoba. 3 kom = kolejny rozdział. ;D 

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 19.

Następnego dnia obudziłam się w ramionach mojego ukochanego. Po raz pierwszy czułam że jestem bezpieczna, że nie muszę wracac do domu i mogę byc w końcu szczęśliwa.
- Czemu tak szybko wstałaś kochanie? Mamy wakacje. - powiedział zaspany Lewy całując mnie po szyi. 
- Nie chcę marnowac czasu na sen. Chcę się tobą nacieszyc. - powiedziałam po czym rzuciłam się na niego i zaczęłam go całowac. 
Trwało to nie dłużej niż kilka minut ponieważ ktoś nam bezczelnie przeszkodził. 
Był to Reus z małym Johnem.
- Marco ? Co ty tu do cholery robisz ?- zapytał Robert otwierając drzwi. Ja w tym czasie leżałam wciąż w łóżeczku.
-Pokłóciłem się z Gosią.
- A czemu wziąłeś malucha ze sobą ? - krzyczałam z odległości. 
- No bo ona wyszła i zostawiła małego. 
- Aaaa, a po co w takim razie tu przyszedłeś ?- zapytałam, podchodząc do chłopaków.
- Chciałem Lewego wyciągnąc na kilka godzinek . Słyszałem że w okolicy dzieciaki grają w piłkę, jakieś zawody mają, chcemy zobaczyc czy może jakieś nowe gwiazdy się tworzą i pogralibyśmy trochę z nimi. 
- A co z małym ? -zapytał Lewy łapiąc za rączkę małego Johna. 
- I tu oto mam prośbę do Majki. Pojechałabyś z nami i pilnowałabyś Johna ? 
- Jasne, czemu nie? 
Po kilku godzinach byliśmy już w drodze do sąsiedniej miejscowości. Gdy dojechaliśmy chłopcy od razu pobiegli na boisko, a tam dzieciaki od razu się na nich rzuciły. Mnie zostawili samą z maluchem. Miałam przynajmniej okazję nauczyc się jak to jest miec dziecko. 
Maluszek był troszkę smutny. Chyba brakowało mu rodziców. Ale gdy tylko wzięłam go na ręce od razu zaczął się cieszyc. 




Johny jest taki słodziutki. Bawiłam się z nim nosiłam go na rączkach, on cały czas się uśmiechał, tulił do mnie.
Patrzeliśmy oboje jak grają Lewy i Reus i jak dzieci się cieszą. Gdy tylko Marco był przy piłce mały próbował bic tatusiowi brawa. To wyglądało tak słodko.

**Oczami Roberta**

Grałem z dziecmi. Widziałem ich uśmiechy. Podnosiło mnie to na duchu. Wiedziałem że muszę byc silny, że muszę się trzymac. Tyle ludzi na mnie liczyło. Zwłaszcza Maja. Gdy tak myślałem spojrzałem na nią i zobaczyłem jak dobrze dogaduje się z małym Johnem. Pięknie wyglądała z dzieckiem. Do moich oczu napłynęły łzy. Nigdy nie sądziłem, że będe taki szczęśliwy i że to szczęście da mi nastoletnia dziewczyna. Jeszcze kilka miesięcy temu wyśmiałbym każdego kto by zasugerował że zakocham się w 16-latce i że tak szybko zostanę ojcem. Jeszcze kilka miesięcy temu myślałem że miłością mojego życia była Ania. Teraz wiem jak bardzo się myliłem. Kochałem ją, ale moje uczucia do Majki są silniejsze. Tego co do niej czuje nie potrafię opisac. Gdy jej nie ma czuje ogromną pustkę, gdy jest nie potrafię odejśc od niej na nawet sekundę, bo już wtedy mi jej brakuje. Chcę by była blisko mnie, pragnę jej jak nigdy nikogo. 
Gdy tak patrzałem na nią, łzy spływały po moich policzkach. Gdy Reus zobaczył że gapię się i płaczę jak małe dziecko podszedł i klepnął mnie w plecy.
- Lewy ? Coś się stało ?
- Bardzo ją kocham, wiesz? 
- Wiem, widzę. I wiesz co jeszcze widzę ?
-co ?
- Ze ona ciebie też bardzo kocha. 
- Cieszę się, że sprawy z Anką się tak potoczyły. Gdybym z nią był dalej nigdy nie poznałbym Majki i nie zakochałbym się w niej. Wiem że to dopiero pierwszy miesiąc i pewnie przeżyjemy jeszcze wiele kłótni itp. ale wiem że to ona jest tą jedyną. 
Po tych słowach Reus podszedł do dziecka i wziął go na ręce. Ja podbiegłem do Majki i wziąłem ją na ręce. Zacząłem ją namiętnie całowac i w między czasie płakac. Tuliłem ją do siebie i całowałem. 
Gdy oderwaliśmy się ona zauważyła że płaczę.
- Kotku co się stało ? - zapytała.
- Tak bardzo cie kocham i nie chcę cię stacic - mówiłem wtulając się w jej piękne ciało. 
- Nie stracisz. Kocham cię nawet nie wiesz jak bardzo - mówiąc to zaczęła płakac. 
Staliśmy tak tuląc się i całując i oboje płakaliśmy. 
Marco wziął Johna na spacerek. My w tym czasie też poszliśmy się przejśc. Złapałem ją za rękę i przestałem się bac. Wiedziałem że to z nią chcę spędzic resztę mojego życia, że to ona będzie mi dawała szczęście. Usiedliśmy na ławce niedaleko boiska. 
- Tak bardzo cie kocham, wszystko bym oddała żebyś był szczęśliwy i jeśli przez to że jesteś ze mną  miałbyś stracic pozycję w Borussi, prywatnośc i dobre imię to jestem w stanie poświęcic nasz związek. - powiedziała zapłakana Majka. Popatrzałem na nią z żalem w oczach i chciałem już się odezwac gdy nagle zobaczyłem że dziewczyna wstała i odeszła. Nie wiedziałem co mam zrobic. Sparaliżowało mnie to wszystko. Widziałem jak się powoli oddala. W pewnym momencie wstałem i zacząłem biec. Dobiegłem do Majki i złapałem ją za rękę. 
- Kocham cię i tylko ty mnie uszczęśliwisz. Tylko ty sprawiasz że moje życie nabiera kolorów. To że jesteś w ciąży to najlepsza rzecz która mogła nam się przytrafic. 
Pocałowałem ją i powiedziałem :
- Pamiętaj o tym, że cie kocham i nigdy nie przestanę. 
Po kilku godzinach byliśmy znów w naszym domku. 
Wykończeni po dzisiejszym dniu od razu zasnęliśmy.

**Oczami Majki**

Wczorajszy dzień był pełen wrażeń. Tak bardzo kocham Roberta i widzę, jak on kocha mnie. Chce poświęcic swoją karierę i dobre imię dla mnie i naszego malucha. Nie wiem dlaczego to ja mam takie szczęście że go mam. Wiem że pomiędzy nami jest spora różnica wieku. 
Jest już godzina 12. Lewego nie ma obok mnie. Zdziwiona wyszłam z łóżka i wyszłam z domku. Lewy siedział na schodach z opuszczoną głową. 
- Co się stało kochanie? - zapytałam tuląc się do niego. 
- Niestety musimy już wracac. Dzisiaj wieczorem mamy mecz z Realem. 
- Czemu? Miałeś miec wolne. - powiedziałam smutno.
- Wiem, ale niestety trener dzwonił, że tak w ostatniej chwili dowiedział się o tym i że wszyscy mamy wracac. Przepraszam. - powiedział z miną smutnego pieska.
- Kotku. Nic się nie stało.  Wrócimy i będziemy się bawic równie dobrze. - pocałowałam go w policzek. 
- Za 30 minut wyjeżdżamy. - powiedział i poszliśmy się spakowac. 
Po dwóch godzinach drogi dojechaliśmy do mieszkania Roberta. Tam wzięłam długą i odprężającą kąpiel. Potem poszłam się ubrac i pomalowac. W między czasie Lewy wyszedł na wcześniejszy trening, a mi powiedział że Gośka po mnie przyjedzie o 17 i pojedziemy na mecz. Dostaliśmy ponoc szczególne miejscówki. Już zaledwie po 30 minutach Gosia była u mnie. Sama wybrała mi strój i uczesała. Wyglądałam tak:


Zdziwiłam się, że kazała mi ubrac się tak ładnie i schludnie na zwykły mecz, no ale co na to poradzę, to że jest taka dziwna czyni z niej taką wyjątkową. 
Równo o 17 byłyśmy na meczu. Trybuny były przepełnione. Po drodze spotkaliśmy trenera Kloppa który zaprowadził nas na nasze miejscówki. O dziwo tuż przy samym boisku postawili nam dwa wielkie fotele z naszymi imionami. Zdziwiło mnie to, ale myślałam że to porprostu prezent od chłopaków z drużyny. Mecz się zaczął. Oglądałam z wielkim zaciekawieniem. Gdy widziałam że Robercik zbliża się do bramki od razu wstawałam i krzyczałam. Gdy w 25 minucie wpadł pierwszy gol nie mogłam się powstrzymac od krzyczenia. Po chwili usiadłam na fotel i próbowałam złapac oddech. Nagle usłyszałam że leci bardzo głośno jakaś piosenka. Było to Marry You Bruno Marsa. Nie przejęłam się tym. Nagle zobaczyłam że podbiega do mnie Ronaldo i wręcza mi różyczkę. Po nim przybiegł Goetze i też wręczył mi różę. Wtedy się zdziwiłam. Każdy z piłkarzy biegł do mnie i dawał mi różę. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle publika zaczęła klaskac i śpiewac tą piosenkę . Potem wszyscy piłkarze ustawili się w rzędzie w odległości ode mnie około 5-6 metrów. Spojrzałam na nich wytrzeszczając ze zdziwienia oczy. Nagle wszyscy naraz zaczęli podnosic koszulki do góry. Na ich klatkach piersiowych były napisane kolejno literki  KOCHAM CIĘ !
Wiedziałam że to pewnie sprawka Roberta. Cieszyłam się niesamowicie. 
Robert wyznał mi publicznie miłośc. Myślałam że to już koniec ale nagle zobaczyłam że zza chłopaków wynurza się Robert i zmierza w moją stronę. Biegł. Zmachany pobiegł i powiedział.
- Maja! Kocham cię !
Ukląkł na jedno kolano i wyjął małe pudełeczko.
Zaczęłam ryczec jak głupia.
- Wyjdziesz za mnie? - zapytał.
Serce zaczęło mi bic jeszcze bardziej niż wcześniej. Łzy ciekły mi ciurkiem. Nie mogłam wydusic z siebue żadnego słowa. Kiwnęłam głową na tak i rzuciłam się na niego. On włożył mi piękny pierścionek na palec pocałował, złapał za rękę i zaczęliśmy biec. 

__________________________________________________________________________
Mam nadzieje że rozdział się spodoba. Wiem że późno go dodaje ale brak czasu. 
Komentujcie a będą się pojawiały kolejne rozdziały.
Przypominam że czytelnicy nie zalogowani mogą również komentowac.
2 kom = następny rozdział ;p

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 18.

Po wyjściu ze szpitala, a była już tak gdzieś 22:30 Robert poprosił mnie abym znów pojechała do niego, ja jednak musiałam mu odmówic. 
- Kochanie, wiesz że bym bardzo chciała, ale ciotka dzisiaj wraca. Nie mogę sobie pozwolic na to że nie będzie mnie w domu gdy oni wrócą.Miałam dla ciebie cały weekend, niestety to są wady umawiania się z 16- latką. - powiedziałam.
Myślałam że odpowie coś w stylu masz racje, nie wiem po co ja z tobą jestem, ale jego odpowiedź mnie pozytywnie zaskoczyła.
- Kochanie- przytulił mnie. - Nie ma żadnych wad w byciu z tobą, są same zalety. Kocham cię bardzo ! - pocałował mnie.
- Ja ciebie też- cieszyłam się że właśnie to powiedział. Może to była prawda a może nie ale wiedziałam że Robert coś na pewno do mnie czuje. 
Chwilę staliśmy tak jedną przecznicę od mojego domu, skąd miałam od razu podążyc do domu. Staliśmy i tuliliśmy się, w moich oczach zawitały łzy, przyzwyczaiłam się że Robert jest cały czas przy mnie.
- Co się stało skarbie ?
- Już mi ciebie brakuje. - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. 
- Mi ciebie też skarbie ! Oooo mam pomysł - powiedział z bananem na twarzy.
- Jaki ? zapytałam zdziwiona.
- Co ty na to że wybierzemy się na mały urlop ? Mam w przyszłym tygodniu wolny cały tydzień.
- Ciotka mi na pewno nie pozwoli jechac tam samej z chłopakiem, szczególnie jeśli dowie się że z Lewandowskim. 
- Nie powiesz im o mnie, zresztą nie będziemy sami, namówimy Gośkę i Marco ! 
- Dobry pomysł, powiem że jadę z Gosią i jej przyjaciółmi. 
- No dobra, to zmykaj do domku, bo już ciemno a ja się o ciebie boję ! - powiedział i klepnął mnie w tyłek.
Posłusznie udałam się do domu i już na wejście rzuciłam się na ciotkę.
- Ty już w domu ? - zapytałam ciesząc się.
- Tak, a ty gdzie chodzisz o tak późnej godzinie? - zapytała.
- U Gośki w szpitalu byłam, urodziła ślicznego chłopca.
- Co ty mówisz? O a jak ma na imię ?
- Mały John. 
- O jak ładnie- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- No to Majka pomożesz mi z kolacją? 
- Oczywiście ciociu. 
Podczas przygotowywania kolacji zapytałam się ciotki o wyjazd.
- Ciociu ? Wiesz że mam wakacje prawda ?
- No tak.
- I dostałam propozycję od Gosi i jej znajomych na wspólny wyjazd w przyszłym tygodniu na jezioro. Mogła bym jechac ? - powiedziałam przymrużając oczy.
- Jasne, czemu nie? Wiele w życiu przeszłaś, należy ci się trochę swobody.
- Jesteś cudowna ciociu -powiedziałam i pobiegłam do pokoju by powiadomic Roberta i Gośkę. Zadzwoniłam najpierw do koleżanki by sprawdzic czy już o tym wiedzą. Wiedzieli. Bardzo cieszyli się na ten wyjazd. Ja też. Tydzień, sam na sam z Robertem. 
- Hej Kochanie, wiesz co ? - powiedziałam smutnym głosem by zmylic chłopaka. Udało się.
- Nie możesz? - zapytał zmartwiony.
- Hahahah Mogę kochanie ! Jedziemy !
- No i czemu mnie straszysz? - zapytał smutnym głosem.
- Oj przepraszam to miała byc niespodzianka. Dzwoniłam do Gosi, też się cieszą. No to za tydzień wyruszamy ! - krzyknęłam i rozłączyłam się.
Cieszyłam się ja nie wiem. 

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

**Oczami Roberta**

Czekałem na to wieki. Ten tydzień tak mi się dłużył. W końcu będe mógł spędzic więcej czasu z moją małą Majką i przyjaciółmi. Za godzinę wyjeżdżamy. Jedziemy moim samochodem, jednak nie mogę odebrac Majki spod jej domu. Musi niestety przyjśc do Gosi gdzie ja już będe czekał i ruszymy w drogę. Jedziemy nad jezioro. Nie jakieś tam ogromne i piękne jezioro jak w Chorwacji, ale małe, ładne i skromne jeziorko w Niemczech. 
Już czas, wsiadam w auto i jadę po resztę przyjaciół. 
Po 30 minutach byłem na miejscu. Przed domem czekała już Gośka z Marco i małym Johnem. Nie było jednak Majki. Mógłbym czekac na nią nawet wieki, na szczęście nie musiałem. Dziewczyna przybyła już po 5 minutach. Od razu podszedłem do niej wziąłem ją na ręce i zacząłem czule całowac. Trwało to trochę bo Marco i Gośka już ziewali. 
- No dobra kochani ! No to ruszamy ! - powiedziałem łapiąc za rękę Majkę. 
Gdy wsiedliśmy do samochodu od razu ruszyliśmy . Ja kierowałem a Marco siedział obok mnie. Chciałem żeby na jego miejscu była Maja, ale ta bardzo chciała pobawic się maluszkiem. Jakiś mały przystojniak chce mi odebrac dziewczynę. Przez całą podróż panowała wyśmienita atmosfera. Wszyscy się śmiali , śpiewali i tańczyli. Po 2 godzinach byliśmy na miejscu. Było to piękne jeziorko.  Mały ośrodek i mało urlopowiczów. Zero paparazzi i wywiadów. Mogę spędzic normalnie czas z dziewczyną i przyjaciółmi. Wynająłem dwa domki. Osobny dla mnie i Majki i osobny dla Marco, Gośki i Johna. 

**Oczami Majki**

Gdy weszłam do naszego domu stanęłam jak wryta. Był taki mały, ale taki piękny. Była tam jedna sypialnia, łazienka, kuchnia i mały salon.Wszystko było takie perfekcyjne. Czułam się jakby to był mój i Roberta dom. Gdy tak rozmyślałam do domu wszedł Lewy. Złapał mnie od tyłu i przytulił. 
- I jak ci się podoba ? - zapytał i pocałował mnie w policzek. 
- Jest perfekcyjnie. Kocham to miejsce i ciebie. - powiedziałam i obruciłam się do niego twarzą. Teraz staliśmy twarzą twarz. Uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka po czym uciekłam do sypialni. Rzuciłam się na łóżko. Lewy przybiegł za mną i położył się na mnie opierając się o łóżko rękami .  
- Gdzie mi tak uciekasz? No to teraz nie masz wyjścia. Pocałuj mnie - powiedział z uśmiechem.
- Niee ! - kiwałam głową na wszystkie strony żeby mnie nie całował, śmiejąc się przy tym. 
Niestety w końcu przegrałam walkę i Lewy dotarł do moich ust. Całował tak namiętnie i czule. Czułam że w końcu coś w moim życiu może się ułożyc.  Po kilku minutowej zabawie wyszliśmy na dwór. Już po chwili Lewy zaczął świrowac z Marco. Rozpaliliśmy ognisko i zaczęliśmy zabawę. Lewy i Marco kupili sobie piwa a mi i Gosi jakieś soki. Już zaledwie po kilku minutach Marco i Lewy chodzili bez koszulek. Wyglądali tak seksownie.



Oni się tak bawili a ja z Gośką plotkowałyśmy i bawiliśmy się z dzieckiem. 
Bawiliśmy się tak do 22. Później poszliśmy do domków. Lewy robił coś do jedzenia a ja poszłam się kąpac. Podczas kąpieli zauważyłam że mój brzuszek jest już trochę większy. 
Gdy wyszłam z wanny i ubrałam się poszłam do Lewego  i ze łzami szczęścia w oczach powiedziałam głaskając brzuch : 
- Nasze dzieciątko już rośnie. 
Lewy od razu rzucił wszystko co miał w rękach i padł na kolana przed moim brzuchem i zaczął go całowac. 
- Tak się cieszę ! Tak się cieszę !
Potem wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni.

________________________________________________________________________
Przepraszam że tak długo , ale teraz naprawdę nie mam możliwości pisania. Mam dużo zajęc w szkole i zadań domowych. Ledwo co nadążam je odrabiac a co dopiero jeszcze pisac. 
Mam nadzieję że się spodoba i jeszcze raz przepraszam. Komentujcie ;p 
2kom = następny rozdział. 



sobota, 4 maja 2013

Rozdział 17.

Siedziałam tak na treningu ciągle rozmyślając. Chłopcy zrobili sobie przerwę i poszli do szatni. Ja zostałam sama. Po kilku minutach chłopcy wybiegli na murawę. Nie dojrzałam wśród nich jednak Marco. Obejrzałam   się do tyłu. Nigdzie nie było go widac. Po kilku minutach, gdy chłopcy zaczęli grac, na boisko wbiegł, a  raczej wskoczył szczęśliwy Reus. 
- Mam synka ! Mam synka ! - krzyczał Marco. Wszyscy przestali grac i stanęli jak wryci. Reus rzucił się na Lewandowskiego. To wyglądało tak słodko. 


Gdy już skończyli swoje czułości Marco podszedł do mnie. Wstałam i uśmiechnęłam się. Po chwili Marco się rozpłakał.
- Mam synka- powiedział zapłakany.
Przytuliłam go i powiedziałam : 
- Marco gratuluję, naprawdę. Rodzinka już w komplecie. 
- Dziękuję, jestem taki szczęśliwy. Zaraz jadę do Gosi do szpitala, ale muszę zapytac o pozwolenie trenera. 
Oczywiście trener zezwolił Marco opuścic trening. Chwilę później już go nie było.
Chciałam już usiąśc ale za rękę złapał mnie Lewy.
- Już nie mogę doczekac się naszego dzidziusia. - powiedział po czym pogłaskał mnie po brzuchu. Pocałował mnie delikatnie w usta i poszedł by kontynuowac trening. Gdy pomyślałam o tym że ja już za dziewięc miesięcy będę miała dziecko i nie wiem jeszcze czy ciotka mnie z domu nie wywali, zaczęłam płakac. Trening akurat się skończył a ja siedziałam i płakałam. Wszyscy poszli do szatni, tylko Goetze zauważył, że coś ze mną nie tak. Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Co się stało słonko ? - zapytał.
- Boję się. - powiedziałam.
- Czego ? - zapytał i czule mnie przytulił.
- Mam dopiero 16 lat i będę matką. Moja ciotka nic o tym nie wie, a jak się dowie to mnie wyrzuci z domu. 
- A co na to Robert ?
- Powiedział że zamieszkam u niego. Ale przecież nie zawsze będzie dobrze, tak jak teraz. Boję się, że jak ocknie się i zobaczy co oznacza ta ciąża to ucieknie. Ja będę potrzebowała pomocy, a on pewnie będzie miał już tego dośc.
- Kochanie, nie bój się. On cię tak nie zostawi, a nawet jeśli to zawsze masz mnie i chłopaków. My się tobą zaopiekujemy, ja na pewno. Powiedział i pocałował mnie w policzek. Potem poszedł do szatni. 

**Oczami Mario**

Majka siedziała tam sama. Płakała i tylko ja to zauważyłem. Poczekałem aż chłopaki pójdą i poszedłem do niej. Ona się strasznie boi, że nie będzie miała już rodziny i że Lewy ją zostawi jak dowie się co to jest odpowiedzialnośc. Starałem się ją pocieszac i dodawac otuchy. Powiedziałem jej że zawsze ma jeszcze mnie, trochę głupio to zabrzmiało to dodałem , że ja i chłopacy jej na pewno pomożemy.
Gdy tak na nią patrzałem obudziły się we mnie wszystkie uczucia. Już od początku, gdy ją tylko poznałem spodobała mi się. Potem stopniowo zacząłem czuc coraz więcej, aż się zacząłem w niej zakochiwac. Gdy tak na nią patrzałem i słuchałem jak mówi o Robercie i widziałem jak cierpi miałem ochotę ją bardzo mocno przytulic i pocałowac. Chciałbym żeby nosiła w sobie moje dziecko. Jednak to niemożliwe. Wiem o tym że jest szczęśliwa z Lewym i chociaż jest bardzo młoda to nosi jego dziecko. Pomiędzy nimi jest 9 lat różnicy wieku. To trochę sporo. Wiem że Robert to naprawdę spoko gośc ale jeśli ją zrani to nie będę w stanie pochamowac emocji i mu przywalę. Szkoda, że Maja musi tak cierpiec. Miała nie łatwe życie,  a teraz jeszcze dziecko w wieku 16 lat. Ona jest taka piękna. Dlaczego ja jej tak pragne, przecież na świecie jest wiele kobiet, ale tylko ona jest taka cudowna.Mam szczerą nadzieję, że wyjdzie jej z Lewym i będą mieli szczęśliwą rodzinkę, ale jeśli jednak nie to mam nadzieję, że będe miał u niej szansę. Że jakimś cudem się we mnie zakocha. Tak bardzo tego chcę. Niestety, pochamowałem się i dałem jej czułego buziaka w policzek. Odszedłem bez słów ponieważ moje serce waliło tak szybko, że nie  umiałem wydusic żadnego słowa.

**Oczami Lewego**

Gdy usłyszałem że Marco ma synka od razu pomyślałem o mojej Majce. Cieszę się jeszcze bardziej niż wcześniej że będe ojcem. To cudowne że moja ukochana i jedyna na świecie dziewczyna, którą bardzo kocham urodzi moje dziecko. Cieszę się ,ale też się boję. Boję się że nie podołam, że Maja się na mnie zawiedzie. Nie chcę jej zawieśc . Będe robił wszystko co w mojej mocy żeby była szczęśliwa. Jeśli będe musiał będe w stanie rzucic piłkę. Maja jest ważniejsza od tej gry, mimo że piłka to moje życie, jeśli będzie trzeba pozbęde się jego i zaczne życ na nowo dla Majki. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.

Gdy się przebrałem od razu ruszyliśmy z Majką do szpitala. Gdy byliśmy na parkingu pod szpitalem, kazałem Majce zaczekac. 
- Kochanie. Wiem że się boisz. Ja też. Przede wszystkim nie chcę cię zawieśc. Zrobię wszystko byś była szczęśliwa. Jesteś moim życiem, moją miłością. Proszę pozwól mi byc częścią twojego życia i nie zostawiaj mnie gdy będą jakieś problemy. Proszę, ja tak bardzo cię kocham - powiedziałem a z moich oczu popłynęły łzy.
- Kocham cię i nigdy cię nie zostawię- powiedziała Maja, po czym pocałowała mnie bardzo namiętnie. 
Po chwili zauważyliśmy że zza budynku ktoś nam robi zdjęcia.
- No pięknie, paparazzi.- powiedziałem po czym spojrzałem na smutną minę Majki.
- Przepraszam kochanie. Nie chcę żebyś przez to przechodziła- powiedziałem ze łzami w oczach.
- Dla ciebie wszystko kochanie,nikt nas nie powstrzyma.
Po tych słowach Maja wzięła mnie za rękę i podeszła do reportera który stał z gościem robiącym zdjęcia.
- Dzień dobry- powiedziała.
- Witam serdecznie pana, panie Lewandowski i pańską..yy.. przyjaciółkę.- zaciął się.
- Dziewczynę, ukochaną, miłośc mego życia.. Tak pan może to ując pisząc o nas w gazecie - powiedziałem.
- Czego chce pan wiedziec? - zapytała Maja.
- Jesteście parą ?
- Tak. Niech pan jeszcze napisze że ta oto dziewczyna jest miłością mego życia i bardzo ją kocham. - odpowiedziałem. 
- Dobrze, Ile ma pani lat? - zapytał.
- Nie odpowiadaj kochanie jak nie chcesz. - powiedziałem do Majki.
- Nic nie szkodzi. Mam 16 lat. Czy wiek jest ważny jeśli się kogoś kocha? - zapytała Majka, a ja spojrzałem na nią i byłem zdumiony, złapałem ją za rękę i szepnąłem jej do ucha" Kocham Cię".
- Nie, ma pani rację. Nie jest ważny, ale 9 lat to trochę duża różnica, nie sądzi pan ? - zapytał się reporter.
- Może i tak, ale to nie nasza wina że się w sobie zakochaliśmy , ale wie pan co ? Niczego bym nie zmienił, cieszę się, że to Maja jest moją dziewczyną i mam nadzieję że zostanie też moją żoną w przyszłości. - powiedziałem a Majka zaczęła płakac. Przytuliłem ją i powiedziałem do reportera :
- Na dzisiaj już wszystko. Proszę nas tak nie nękac, jeśli zechcemy to sami damy panu znac.
Po tych słowach reporter i fotograf odeszli a my udaliśmy się do szpitala. Gdy weszliśmy na salę w której leżała Gosia ujrzeliśmy ją, Marco i małego szkraba.  Dziecko wyglądało tak : 



Gdy Maja go zobaczyła od razu złapała się za brzuch. Podszedłem do niej i powiedziałem :
- Nie długo w naszym domu pojawi się taki skarbek. Przytuliłem ją i staliśmy tak patrząc na Marco tulącego Gosię i malucha.
________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał. Komentujcie, to mi daję motywacje do dalszego pisania.
2kom= kolejny rozdział. ;)


czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 16.

Następnego dnia znowu obudziłam się u Roberta. Znowu zostałam u niego. Uparł się, że muszę teraz dużo odpoczywać skoro noszę w sobie dziecko, a u mnie w domu i tak nie ma nikogo. Wszyscy dopiero jutro wracają. 
- Kochanie już wstałaś ? - zapytał Robert wchodzący do pokoju z wielką tacą pełną jedzenia.
- To dla mnie ?- zapytałam zdziwiona.
- Tak. - odpowiedział uśmiechnięty Lewy.
- Ale to za dużo, ja tego nie zjem. - powiedziałam protestując.
- Jak nie zjesz to trudno. Pamiętasz że obiecałem o ciebie dbać. - powiedział. 
- No ciekawe co zrobisz jak ciotka mnie z domu wyrzuci. Robert- powiedziałam ze zmartwieniem w głosie.- Ja się boję.
- Czego kochanie? - powiedział i przytulił mnie czule.
- Boję się jak zareaguje. Ja nie chcę stracić ostatniej rodziny jaką mam.
Robert już nic nie powiedział tylko czule mnie tulił.
Po kilku minutach ciszy powiedział : - Nie martw się kochanie, wszystko będzie dobrze.
Gdy on to mówił byłam skłonna uwierzyć, mówił to z taką pewnością, widać było że bardzo w to wierzy. 
- Mam dzisiaj trening kotku, chcesz iść ze mną czy będziesz odpoczywać tutaj ? - zaproponował.
Ale mam duży wybór, pomyślałam. 
- Pójdę z tobą, dawno nie widziałam chłopaków. 
Kiwnął głową na tak i poszliśmy się szykować. 
Po 30 minutach byliśmy już na stadionie.
Robert poleciał do szatni a ja usiadłam obok trenera Kloppa. 
- O hej Majka. - powiedział. 
- O dzień dobry. Przepraszam za tamten mecz, nie chciałam żeby Robert zszedł z boiska.
- Nic się nie stało, wiem co jest się w stanie zrobić dla miłości. 
Uśmiechnęłam się i czekałam aż moj kochanie wyjdzie z chłopakami na murawę.
Po kilku minutach na boisku pojawiła się gromada chłopaków. 
Wszyscy od razu do mnie podlecieli i zaczęli mnie tulić. 
Po chwili Lewy zabrał głos.
- Cisza- krzyknął. - Chcę wam coś ogłosić.
Zapanowała cisza.
- Zapewne już wiecie, że jestem z Majką. - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Jestem wielkim szczęściarzem że ją mam. 
- Tyle to już wiemy - krzyknął z daleka Piszczu.
- Wiem wiem, ale nie wiecie jednego. Będę ojcem - wykrzyczał.
Wszyscy zaczęli bić brawa i gwizdać. Gratulowali nam i nosili mnie na rękach. Moją uwagę przyciągnął Łukasz, który stał jak wryty. Podeszłam do niego i powiedziałam :
- Co się stało ? - zapytałam. 
- Zapomniałaś szybko o mnie. 
- Przepraszam, wiesz że jesteś dla mnie ważny , ale kocham Roberta.
- Tak widzę. A teraz nosisz jego dziecko. Nie sądziłem że jesteś taka...- nie dokończył.
- Jaka ? Zdzirowata ? Puszczalska ? No dokończ.
- taka cudowna, że nie potrafię mimo wszystko przestać cię kochać. Mimo wszystko gratuluję wam udanego związku i zdrowego dziecka. - powiedział po czym mnie przytulił.
Trening się zaczął.
Podczas gdy chłopaki grali, ja ciągle myślałam o Łukaszu, cioci i ciąży. Teraz miałam jeszcze gorzej niż wcześniej, więcej problemów, więcej dylematów i decyzji.
__________________________________________________________________________
Rozdział krótki za co przepraszam, ale już niebawem pojawi się kolejny. Zapraszam do czytania, mam nadzieję że się spodoba. 2 komentarze = kolejny rozdział.