Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 18.

Po wyjściu ze szpitala, a była już tak gdzieś 22:30 Robert poprosił mnie abym znów pojechała do niego, ja jednak musiałam mu odmówic. 
- Kochanie, wiesz że bym bardzo chciała, ale ciotka dzisiaj wraca. Nie mogę sobie pozwolic na to że nie będzie mnie w domu gdy oni wrócą.Miałam dla ciebie cały weekend, niestety to są wady umawiania się z 16- latką. - powiedziałam.
Myślałam że odpowie coś w stylu masz racje, nie wiem po co ja z tobą jestem, ale jego odpowiedź mnie pozytywnie zaskoczyła.
- Kochanie- przytulił mnie. - Nie ma żadnych wad w byciu z tobą, są same zalety. Kocham cię bardzo ! - pocałował mnie.
- Ja ciebie też- cieszyłam się że właśnie to powiedział. Może to była prawda a może nie ale wiedziałam że Robert coś na pewno do mnie czuje. 
Chwilę staliśmy tak jedną przecznicę od mojego domu, skąd miałam od razu podążyc do domu. Staliśmy i tuliliśmy się, w moich oczach zawitały łzy, przyzwyczaiłam się że Robert jest cały czas przy mnie.
- Co się stało skarbie ?
- Już mi ciebie brakuje. - powiedziałam i wtuliłam się w jego tors. 
- Mi ciebie też skarbie ! Oooo mam pomysł - powiedział z bananem na twarzy.
- Jaki ? zapytałam zdziwiona.
- Co ty na to że wybierzemy się na mały urlop ? Mam w przyszłym tygodniu wolny cały tydzień.
- Ciotka mi na pewno nie pozwoli jechac tam samej z chłopakiem, szczególnie jeśli dowie się że z Lewandowskim. 
- Nie powiesz im o mnie, zresztą nie będziemy sami, namówimy Gośkę i Marco ! 
- Dobry pomysł, powiem że jadę z Gosią i jej przyjaciółmi. 
- No dobra, to zmykaj do domku, bo już ciemno a ja się o ciebie boję ! - powiedział i klepnął mnie w tyłek.
Posłusznie udałam się do domu i już na wejście rzuciłam się na ciotkę.
- Ty już w domu ? - zapytałam ciesząc się.
- Tak, a ty gdzie chodzisz o tak późnej godzinie? - zapytała.
- U Gośki w szpitalu byłam, urodziła ślicznego chłopca.
- Co ty mówisz? O a jak ma na imię ?
- Mały John. 
- O jak ładnie- powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- No to Majka pomożesz mi z kolacją? 
- Oczywiście ciociu. 
Podczas przygotowywania kolacji zapytałam się ciotki o wyjazd.
- Ciociu ? Wiesz że mam wakacje prawda ?
- No tak.
- I dostałam propozycję od Gosi i jej znajomych na wspólny wyjazd w przyszłym tygodniu na jezioro. Mogła bym jechac ? - powiedziałam przymrużając oczy.
- Jasne, czemu nie? Wiele w życiu przeszłaś, należy ci się trochę swobody.
- Jesteś cudowna ciociu -powiedziałam i pobiegłam do pokoju by powiadomic Roberta i Gośkę. Zadzwoniłam najpierw do koleżanki by sprawdzic czy już o tym wiedzą. Wiedzieli. Bardzo cieszyli się na ten wyjazd. Ja też. Tydzień, sam na sam z Robertem. 
- Hej Kochanie, wiesz co ? - powiedziałam smutnym głosem by zmylic chłopaka. Udało się.
- Nie możesz? - zapytał zmartwiony.
- Hahahah Mogę kochanie ! Jedziemy !
- No i czemu mnie straszysz? - zapytał smutnym głosem.
- Oj przepraszam to miała byc niespodzianka. Dzwoniłam do Gosi, też się cieszą. No to za tydzień wyruszamy ! - krzyknęłam i rozłączyłam się.
Cieszyłam się ja nie wiem. 

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

**Oczami Roberta**

Czekałem na to wieki. Ten tydzień tak mi się dłużył. W końcu będe mógł spędzic więcej czasu z moją małą Majką i przyjaciółmi. Za godzinę wyjeżdżamy. Jedziemy moim samochodem, jednak nie mogę odebrac Majki spod jej domu. Musi niestety przyjśc do Gosi gdzie ja już będe czekał i ruszymy w drogę. Jedziemy nad jezioro. Nie jakieś tam ogromne i piękne jezioro jak w Chorwacji, ale małe, ładne i skromne jeziorko w Niemczech. 
Już czas, wsiadam w auto i jadę po resztę przyjaciół. 
Po 30 minutach byłem na miejscu. Przed domem czekała już Gośka z Marco i małym Johnem. Nie było jednak Majki. Mógłbym czekac na nią nawet wieki, na szczęście nie musiałem. Dziewczyna przybyła już po 5 minutach. Od razu podszedłem do niej wziąłem ją na ręce i zacząłem czule całowac. Trwało to trochę bo Marco i Gośka już ziewali. 
- No dobra kochani ! No to ruszamy ! - powiedziałem łapiąc za rękę Majkę. 
Gdy wsiedliśmy do samochodu od razu ruszyliśmy . Ja kierowałem a Marco siedział obok mnie. Chciałem żeby na jego miejscu była Maja, ale ta bardzo chciała pobawic się maluszkiem. Jakiś mały przystojniak chce mi odebrac dziewczynę. Przez całą podróż panowała wyśmienita atmosfera. Wszyscy się śmiali , śpiewali i tańczyli. Po 2 godzinach byliśmy na miejscu. Było to piękne jeziorko.  Mały ośrodek i mało urlopowiczów. Zero paparazzi i wywiadów. Mogę spędzic normalnie czas z dziewczyną i przyjaciółmi. Wynająłem dwa domki. Osobny dla mnie i Majki i osobny dla Marco, Gośki i Johna. 

**Oczami Majki**

Gdy weszłam do naszego domu stanęłam jak wryta. Był taki mały, ale taki piękny. Była tam jedna sypialnia, łazienka, kuchnia i mały salon.Wszystko było takie perfekcyjne. Czułam się jakby to był mój i Roberta dom. Gdy tak rozmyślałam do domu wszedł Lewy. Złapał mnie od tyłu i przytulił. 
- I jak ci się podoba ? - zapytał i pocałował mnie w policzek. 
- Jest perfekcyjnie. Kocham to miejsce i ciebie. - powiedziałam i obruciłam się do niego twarzą. Teraz staliśmy twarzą twarz. Uśmiechnęłam się do niego i dałam mu buziaka po czym uciekłam do sypialni. Rzuciłam się na łóżko. Lewy przybiegł za mną i położył się na mnie opierając się o łóżko rękami .  
- Gdzie mi tak uciekasz? No to teraz nie masz wyjścia. Pocałuj mnie - powiedział z uśmiechem.
- Niee ! - kiwałam głową na wszystkie strony żeby mnie nie całował, śmiejąc się przy tym. 
Niestety w końcu przegrałam walkę i Lewy dotarł do moich ust. Całował tak namiętnie i czule. Czułam że w końcu coś w moim życiu może się ułożyc.  Po kilku minutowej zabawie wyszliśmy na dwór. Już po chwili Lewy zaczął świrowac z Marco. Rozpaliliśmy ognisko i zaczęliśmy zabawę. Lewy i Marco kupili sobie piwa a mi i Gosi jakieś soki. Już zaledwie po kilku minutach Marco i Lewy chodzili bez koszulek. Wyglądali tak seksownie.



Oni się tak bawili a ja z Gośką plotkowałyśmy i bawiliśmy się z dzieckiem. 
Bawiliśmy się tak do 22. Później poszliśmy do domków. Lewy robił coś do jedzenia a ja poszłam się kąpac. Podczas kąpieli zauważyłam że mój brzuszek jest już trochę większy. 
Gdy wyszłam z wanny i ubrałam się poszłam do Lewego  i ze łzami szczęścia w oczach powiedziałam głaskając brzuch : 
- Nasze dzieciątko już rośnie. 
Lewy od razu rzucił wszystko co miał w rękach i padł na kolana przed moim brzuchem i zaczął go całowac. 
- Tak się cieszę ! Tak się cieszę !
Potem wziął mnie na ręce i zaprowadził do sypialni.

________________________________________________________________________
Przepraszam że tak długo , ale teraz naprawdę nie mam możliwości pisania. Mam dużo zajęc w szkole i zadań domowych. Ledwo co nadążam je odrabiac a co dopiero jeszcze pisac. 
Mam nadzieję że się spodoba i jeszcze raz przepraszam. Komentujcie ;p 
2kom = następny rozdział. 



2 komentarze:

  1. Hej... trafiłam na ten blog bardzo przypadkowo :D Przeczytałam wszystkie rozdziały i od razu mi się spodobał :) Z racji tego, że jestem Lewomaniaczką będę tu baaardzo często zaglądać :D Życzę dalszych sukcesów w pisaniu bloga i przede wszystkim duuużo weny :*

    OdpowiedzUsuń