Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział 7.

Po tych słowach Lewy zaczął się zniżac do pocałunku, aż nagle do drzwi ktoś zapukał, a Majka wstała nagle z wielką ulgą. Gdy podeszła do drzwi i otworzyła, ku swojemu zdziwieniu ujrzała zapłakaną Gośkę. 

Dziewczyna od razu rzuciła się w ramiona Majki i zaczęła jeszcze bardziej płakac. 
Maja zaprosiła Gosię do środka. Gdy dziewczyna ujrzała Lewego była trochę zmieszana, więc powiedziała :
- Robert ? Och widzę, że przeszkadzam , pójdę już .
- Nie, nie , zostań ! Robert właśnie wychodził. - powiedziała Maja po czym rzuciła morderczy wzrok w stronę Lewego. Chłopak zrobił bardzo smutną minę po czym wstał. 
- Gosieńko ! Idz usiądz sobie wygodnie, a ja odprowadzę Roberta do drzwi. 
Powiedziała i podążyła za Lewandowskim.
- Przepraszam, że cię tak nie ładnie wyrzucam, ale jak widzisz " Babskie sprawy". - powiedziała.
- Nie szkodzi, aczkolwiek trochę zabolało.
- Przepraszam. 
Podeszła do niego i mocno go uściskała, po czym złożyła delikatnie pocałunek na jego ustach. Odeszła. 
Lewy stał jak słup jeszcze przez chwilę, po czym wsiadł do auta i odjechał. 
Majka wróciła do zapłakanej Gosi. 
- Co się stało ? - zapytała Maja. 
- Marco... On..?
- Co się stało ?! Zdradził cię ?!
- Nie.. On.. On miał potworny wypadek ..!
- Co ?! Co z nim ?! Jak się czuje ?!
- Jest w tragicznym stanie, byłam w szpitalu ale nie mogę tam siedziec sama. To wszystko tak boli.'
- Jak do tego doszło ?
-  Jechał autem. Jak zwykle musiał zaimponowac chłopakom, jak to on potrafi dodac gazu. I w którymś momencie nie wyrobił na zakręcie , dachował.
- O mój Boże! 
- Proszę, pojedź ze mną do szpitala, błagam .
- Oczywiście, że pojadę. 
Zabrałam tylko telefon i ruszyłyśmy w drogę.
Podczas jazdy wysłałam Roberowi i Piszczkowi sms o treści " SOS"
Obaj odpisali od razu . 
" Co się stało?!" 
Ja na to odpisałam " Marco w szpitalu, właśnie tam jade z Gosią. Przyjedz proszę !"
Gdy dotarłyśmy do szpitala , chwilę po nas byli chłopaki, bardzo zdziwienie swoim widokiem, ale wtedy nie było czasu na bójki, bo jeden z ich najlepszych kumpli umierał.
Gdy tylko weszłam do szpitala, a raczej wbiegłam zaczęłam płakac. Przypomniała mi się utrata wszystkich bliskich, nie chciałam stracic też bliskiego kumpla. Zaraz po tym gdy usiedliśmy w poczekalni wyobraziłam sobię, że to Robert albo Łukasz są na miejscu Marco i zaczęłam jeszcze bardziej płakac.
Przytuliłam się do obu chłopaków. Czułam się niezwykle bezpieczna. Po chwili wróciłam jednak na ziemię i przypomniałam sobie o cierpiącej Gosi. Podbiegłam do niej , usiadłam i pozwoliłam jej się w tulic we mnie. 
Nawet Lewemu i piszczkowi pociekły łzy. 
 Gosia
 Majka
Piszczek


Wszyscy siedzieli jak na szpilkach . Od paru godzin nie było, żadnych informacji . 
Po jakimś czasie z sali wyszedł doktor, wyglądało to tak jak podczas gdy babcia Majki leżała w szpitalu. Wszyscy jednak mieli nadzieję, że informacje będą inne. 
Lekarz powiedział :
- Wasz przyjaciel, jest w naprawdę ciężkim stanie, ma uszkodzonych kilka żeber i złamaną nogę oraz ręke, uderzył się też mocno w głowę tak więc najpierw musimy zrobic kilka badań, po czym przejdziemy do bardzo skomplikowanej i niebezpiecznej operacji. Jednak nie jest to stan przez który skazany jest na śmierc. Bądźmy dobrych myśli.
Odszedł. Wszyscy czekali całą noc. Majka usnęła na ramieniu Lewego, a Gosia na piszczka. 
Nad ranem lekarz obudził całą gromadkę i powiedział : 
- Mam dobre wiadomości. Operacja się powiodła, wszystko jest okej. Jednak to jeszcze nie wszystko. Jak narazie wasz przyjaciel jest w stanie śpiączki, ale jedna osoba może już do niego wejśc. A więc kto to będzie ?
Wszyscy spojrzeli na Gosię. A ona powiedziała:
- Boję się. Boję się, że gdy go ujrzę w takim stanie, nie wytrzymam tego. 
- Kochanie. Nie bój się. On z tego wyjdzie.- powiedziała Maja. Chciała powiedziec o jej stanie, że nie może się denerwowac ponieważ jest w ciąży , ale powstrzymała się.
Majka utuliła Gosię po czym odprowadziła dziewczynę pod same drzwi sali w której leżał Marco. 
Gdy Gosia weszła i zobaczyła ukochanego w tak kiepskim stanie podbiegła do łóżka i upadła na kolana, po czym zaczęła głośno szlochac. Złapała jego zdrową ręke i zaczęła ją całowac i tulic. '
Majka wróciła na poczekalnię do chłopaków i zaczęła płakac .

______________________________________________________________________________
Kolejny rozdział skończony ;D Serdecznie zapraszam do czytania następnych i komentowania ;D Dzięki waszym komentarzom wiem ile mniej więcej osób czyta tego bloga i to daje mi motywacje do dalszego pisania tak więc komentujcie ;D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz